Wspomnień czar: Czy Polacy nawiążą do sukcesów sprzed sześciu i czterech lat?

Natalia Witczyk

W 2009 oraz 2011 roku reprezentacja Polski nie była faworytem do wywalczenia medalu podczas mistrzostw Europy. Jednak Biało-Czerwoni udowodnili, że silnym charakterem i dobrą grą są w stanie osiągnąć sukces.

W styczniu 2009 roku włodarze Polskiego Związku Piłki Siatkowej zdecydowali, że następcą Raula Lozano na stanowisku szkoleniowca reprezentacji Polski będzie ówczesny trener PGE Skry Bełchatów - Daniel Castellani. Wielu wiązało z Argentyńczykiem spore nadzieje, bowiem w rozgrywkach ligowych bełchatowski klub nie miał sobie równych, wygrywając mistrzostwo Polski. Nie było jednak pewnym, jak Castellani poradzi sobie na bardziej odpowiedzialnym stanowisku. 

Na mistrzostwa Europy do Izmiru Polacy zdecydowanie nie lecieli w roli faworyta. W rozgrywkach Ligi Światowej zajęli dopiero siódme miejsce, przegrywając nawet z reprezentantami Finlandii. Szanse Biało-Czerwonych na sukces oceniano więc bardzo nisko, a sytuacji nie poprawiał fakt, iż polska kadra nie zdobyła medalu na europejskim czempionacie od dwudziestu sześciu lat.

Turecki turniej reprezentacja Polski rozpoczęła od pojedynku z Francuzami. Świetnie spisywał się aktualny trener kadry Stephane Antiga, który stanowił o sile drużyny w tamtym okresie. Polski zespół musiał się sporo namęczyć, ale ostatecznie przełamał napór rywali, wygrywając na inaugurację.

Wydawać by się mogło, że w kolejnych meczach będzie już łatwiej. Nic bardziej mylnego. Chociaż później podopieczni Daniela Castellaniego łatwo wygrali z Niemcami oraz Turkami, to w drugiej rundzie musieli się męczyć między innymi z Hiszpanią i Słowacją. Obydwie te ekipy nie były potentatami, dlatego wyniki Biało-Czerwonych nie napawały optymizmem.

Daniel Castellani tchnął w drużynę nowego ducha /fot. FIVB
Pomimo tego, drużyna zajęła pierwsze miejsce w swojej grupie i awansowała do półfinału. Wraz z Biało-Czerwonymi w najlepszej czwórce znaleźli się również Francuzi, Bułgarzy oraz Rosjanie. Niewątpliwie na korzyść reprezentacji Polski przemawiał fakt, iż na tym etapie zmagań zabrakło już Serbów czy Włochów, którzy stawiani byli w roli pewnego medalisty mistrzostw Europy w 2009 roku.

W półfinale polska ekipa pewnie uporała się z Bułgarią, triumfując w trzech setach. Tak się wydarzyło, że podobnie jak w premierowym pojedynku, tak i w finale na Polaków czekali Francuzi. Mecz wcale nie należał do najłatwiejszych, ale poziom był rzeczywiście godny bitwy o złoty medal. Aż dwie z czterech partii zakończyły się grą na przewagi, ale ostatecznie to drużyna prowadzona przez Daniela Castellaniego sięgnęła po pierwsze w historii mistrzostwo Europy.

Pomimo kontuzji i przeciwności losu, a także zupełnie przemeblowanego składu, który stanowił mieszankę rutyny z młodością, zespół wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności. Fantastyczny turniej rozegrał Piotr Gruszka, który wybrany został później MVP mistrzostw Europy. Jednak to nie tylko on, ale przede wszystkim cały zespół zasłużył na słowa pochwały.

Wyniki reprezentacji Polski na ME 2009:

I faza grupowa:
Polska - Francja 3:1 (18:25, 25:17, 25:22, 25:18)
Polska - Niemcy 3:1 (25:17, 25:23, 27:29, 25:14)
Turcja - Polska 0:3 (23:25, 18:25, 17:25)

II faza grupowa:
Polska - Hiszpania 3:2 (18:25, 25:20, 25:18, 23:25, 17:15)
Słowacja - Polska 2:3 (25:21, 15:25, 10:25, 25:14, 14:16)
Polska - Grecja 3:0 (25:22, 28:26, 25:20)

Półfinał:
Polska - Bułgaria 3:0 (25:19, 30:28, 25:20)

Mecz o złoty medal:
Polska - Francja 3:1 (29:27, 25:21, 16:25, 26:24)

[nextpage]

Można powiedzieć, że mistrzostwa Starego Kontynentu w Izmirze były przełomowe dla reprezentacji Polski. Od tego momentu Biało-Czerwoni uznawani byli za czołową ekipę świata. W 2011 roku zmienił się również szkoleniowiec. System wprowadzony przez Daniela Castellaniego nieco się wypalił, a drużynie potrzebny było nowy bodziec, który znów pociągnąłby ją na szczyt. Włodarze PZPS zdecydowali się na Andreę Anastasiego, który z sukcesami prowadził kadry Włoch oraz Hiszpanii.

Włoski trener start z Biało-Czerwonymi miał wymarzony. Drużyna po raz pierwszy w historii stanęła na podium Ligi Światowej, a triumf był o tyle cenny, że wywalczony przed własną publicznością w Ergo Arenie na terenie Gdańska i Sopotu. Dobrą formę prezentował Bartosz Kurek, który już dwa lata wcześniej szybko zaadaptował się w zespole narodowym. 

Polacy jechali więc do Czech oraz Austrii z brązowymi medalami na szyi i wizją zdobycia kolejnego trofeum pod wodzą Andrei Anastasiego. Pierwszą rundę polska ekipa rozegrała w Pradze i rozpoczęła od zwycięstwa nad Niemcami. Później nastąpiła dość nieszczęśliwa porażka z reprezentacją Bułgarii. Chyba każdy zapamiętał moment, gdy w ostatnim secie polska kadra miała szansę na wyrównanie stanu partii, jednak przy nabiegu do ataku nieszczęśliwie poślizgnął się Jakub Jarosz.

Po tych dwóch pojedynkach wiadomo było, że zespół czeka gra w barażach o wejście do ćwierćfinału. System był na tyle niesprawiedliwy, że promował porażki w ostatnich spotkaniach. Trzeci mecz grupowy ze Słowakami Polacy rozpoczęli w rezerwowym zestawieniu. Sztab szkoleniowy desygnował do gry zawodników, którzy większość czasu spędzili w kwadracie dla rezerwowych. Wśród nich byli między innymi bardzo młodzi siatkarze - Fabian Drzyzga oraz Mateusz Mika.

Andrea Anastasi z sukcesami prowadził reprezentację Polski
Chyba nikt nigdy nie potwierdził wprost, że Biało-Czerwoni z premedytacją prezentowali się słabiej od rywali, aby w następnych rundach trafić na łatwiejszych przeciwników. Mimo to, chytry plan udał się w pełni. W barażu zespół wygrał z Czechami, a w ćwierćfinale Polacy znów zmierzyli się ze Słowakami, pokonując ich tym razem bezproblemowo w trzech setach. Wygrana sprawiła, że po raz drugi z rzędu reprezentacja Polski znalazła się w najlepszej czwórce mistrzostw Europy.

Półfinałowy pojedynek z Włochami był jednak dla polskich graczy zimnym prysznicem. Rodacy trenera Andrei Anastasiego znakomicie rozpisali aktualnych wtedy mistrzów Europy i zdecydowanie zwyciężyli 3:0. Polacy musieli więc otrząsnąć się po porażce bardzo szybko, bowiem o brązowy medal przyszło im się zmierzyć z reprezentacją Rosji.

Sborna znana jest jednak z tego, że w wypadku braku walki o złoto, potrafi zagrać bardzo słabo. To okazało się ogromną szansą dla polskiej ekipy, która zawsze podwójnie mobilizuje się na mecze z Rosjanami. Dobra gra Bartosza Kurka sprawiła, że w Wiedniu Polacy cieszyli się z kolejnego sukcesu, którym było miejsce na najniższym stopniu podium.

Wyniki reprezentacji Polski na ME 2011:

I faza grupowa:
Niemcy - Polska 1:3 (19:25, 20:25, 25:22, 22:25)
Polska - Bułgaria 1:3 (25:19, 22:25, 22:25, 23:25)
Polska - Słowacja 1:3 (25:23, 21:25, 18:25, 23:25)

Baraż o wejście do ćwierćfinału:
Czechy - Polska 1:3 (23:25, 25:22, 29:31, 18:25)

Ćwierćfinał:
Słowacja - Polska 0:3 (23:25, 17:25, 19:25)

Półfinał:
Włochy - Polska 3:0 (25:22, 25:21, 25:20)

Mecz o brązowy medal:
Polska - Rosja 3:1 (25:23, 18:25, 25:21, 25:19)

Od tego czasu reprezentacja Polski nie może pochwalić się jednak dobrymi osiągnięciami. Dwa lata temu, gdy mistrzostwa Europy odbywały się na terenie naszego kraju oraz Danii, zespół przerosła trema i oczekiwania. Biało-Czerwoni odpadli w barażu, pozbawiając się walki o najwyższe cele. Sytuacja może się jednak zmienić za kilka dni w Bułgarii, gdzie kadra Stephane'a Antigi rozpocznie zmagania w tegorocznym czempionacie Starego Kontynentu.

< Przejdź na wp.pl