Poniósł klęskę w wyborach. Bo ludzie patrzyli na partie?

PAP / Tomasz Waszczuk / Na zdjęciu: Marcin Możdżonek
PAP / Tomasz Waszczuk / Na zdjęciu: Marcin Możdżonek

- Czuję się jak po przegranym meczu, jak po mistrzostwach Europy w 2013 roku - mówi WP SportoweFakty Marcin Możdżonek po wyborach na prezydenta Olsztyna. Opowiada, co zawiodło, kogo poprze w drugiej turze i jaka będzie jego przyszłość w polityce.

W tym artykule dowiesz się o:

Mistrz świata oraz mistrz Europy Marcin Możdżonek spróbował swoich sił w polityce i wystartował w wyborach na prezydenta Olsztyna. Były siatkarz nie odniósł jednak sukcesu. Zagłosowało na niego 13,51 proc. wyborców.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Nie dostał się pan do drugiej tury wyborów. To chyba wynik sporo poniżej oczekiwań.

Marcin Możdżonek, były reprezentant Polski, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej: Jeżeli bierze się udział w jakichś zawodach, to po to, żeby wygrać. To wynik poniżej oczekiwań, ale z drugiej strony też całkiem dobry rezultat. Byłem widoczny, powiedziałem o problemach Olsztyna. Startowałem bez szyldu partyjnego, poparcia wielkich ugrupowań i nie mogłem wykorzystać narzędzi, którymi oni dysponują. Uważam, że i tak zaszedłem bardzo daleko.

Co zawiodło?

W miastach wojewódzkich ludzie zagłosowali za partiami, tak przynajmniej odczytuję wyniki też w innych miejscowościach. Ludzie chcieli bezpieczeństwa, więc wybrali tych, których znają najlepiej. Partie dają im takie poczucie stabilności, pewności.

Na pocieszenie został pan radnym. Co będzie pan próbował zdziałać?

Tak, ale jestem jedynym radnym z mojego ugrupowania. Jeden mandat to mało i to spora porażka. Liczyliśmy na zdecydowanie więcej i wtedy moglibyśmy faktycznie odgrywać jakąś rolę. Zostanę radnym i będę pokazywał olsztynianom, jak praca ratusza wygląda od środka. Za wcześnie jednak, by mówić o konkretnych postulatach.

ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

Jest pan młody w polityce, ma dopiero 39 lat, więc szans będzie jeszcze sporo. Za 5 lat wystartuje pan ponownie?

Przyjdzie czas, by zdecydować, w którą stronę iść. Muszę przeanalizować kampanię, cały wynik. Czuję się jak po przegranym meczu, jak po mistrzostwach Europy w 2013 roku (Polska w 1/8 finału w Gdańsku przegrała z Bułgarią - przyp.red). Jeśli zdecyduję się dalej podążać tą ścieżką, to będę musiał zakasać rękawy i ruszyć do pracy.

Wszystkich zawiodła frekwencja. W wyborach parlamentarnych do urn ruszyło prawie 75 proc. Polaków, a w samorządowych niewiele ponad 51 proc. Z czego to wynika?

Atmosfera w polskiej polityce jest przegrzana. Taki zryw, jak w październiku, nie ma prawa się powtarzać co wybory. To jest oczywiste dla wszystkich. Ludzie mają dość nawalanki i polaryzacji, więc część osób postanowiła, że zostanie w domu. Przy tak pięknej pogodzie było to jeszcze łatwiejsze.

Kogo poprze pan w drugiej turze, startującego z poparciem PO Roberta Szewczyka (32,81 proc.) czy byłego prezydenta miasta Czesława Małkowskiego (21,16 proc.)?

Moi wyborcy mają swój rozum i zagłosują zgodne z przekonaniami. Nie podjąłem jeszcze decyzji, więc sprawa nie jest jeszcze przesądzona.

13,5 proc. to spory kapitał. Andrzej Lepper z podobnym wynikiem w 2005 roku przesądził, kto zostanie prezydentem kraju.

Tak, ale jeszcze nie podjąłem żadnych wiążących decyzji. Będą rozmowy, jak na razie za wcześnie, by o tym mówić.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Polska gwiazda musi szukać nowego klubu. Znikają po 11 latach

Źródło artykułu: WP SportoweFakty