Michał Potera: Mimo tego, że Resovia w trzech setach nas zmiażdżyła, jesteśmy zadowoleni
W 10. kolejce PlusLigi, Asseco Resovia Rzeszów pokonała Indykpol AZS Olsztyn 3:2. Gracze z Warmii i Mazur wypuścili z rąk ogromną szansę, bo prowadzili w tym spotkaniu 2:0.
Indykpol AZS Olsztyn bardzo dobrze rozpoczął sobotni pojedynek. Podopieczni Andrei Gardiniego w dwóch pierwszych setach rządzili na boisku. Asseco Resovia Rzeszów nie mogła odnaleźć swojego rytmu, ale w końcu to zrobiła. Olsztynianie nie wykorzystali okazji na zwycięstwo na Podpromiu i ulegli ekipie ze stolicy Podkarpacia po tie-breaku.
AZS straconej szansy żałuje, ale nie narzeka, bo zdobył punkt na trudnym terenie. - Jest niedosyt. Gdybyśmy przegrywali 0:2, ale potem się obudzili i przegrali w tie-breaku, to bylibyśmy pewnie bardziej zadowoleni. Ostatnie trzy sety przegraliśmy gładko, ale mimo tego mamy punkt. To jest chyba pierwsze "oczko" w mojej karierze, jakie zdobyłem na Podpromiu. Mimo tego, że Resovia w trzech setach nas zmiażdżyła, jesteśmy zadowoleni - mówi Michał Potera.
Ekipa z Warmii i Mazur odważnie weszła w mecz i narzuciła swój rytm gry mocną zagrywką. - W dwóch setach wychodziło nam bardzo dużo, żeby nie powiedzieć, że wszystko. Chłopaki zagrywali bardzo mocno i te serwisy były dobre. Często punktowe lub odrzucające przeciwnika od siatki. Później ta zagrywka przestała nam funkcjonować, w ogóle cały zespół przestał działać. Wyglądało to tak, jakbyśmy zadowolili się dwoma pierwszymi setami, choć może po części tak było. To będzie dla nas przestroga na przyszłość, że grając z taką drużyną jak Resovia i prowadząc 2:0, trzeba przycisnąć rywala. My tego nie zrobiliśmy - przyznaje libero.