WP SportoweFakty / Karina Stańczyc / ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

PGE Skra - ZAKSA: pokaz mocy mistrza! Obrona tytułu o krok

Marcin Olczyk

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pewnie pokonali w środę w Łodzi PGE Skrę Bełchatów 3:0 i potrzebują dwóch wygranych u siebie setów, by obronić tytuł mistrza Polski. Emocji nie brakowało tego dnia tylko w pierwszym secie.

Finałowa rywalizacja w PlusLidze zapowiadała się pasjonująco. Po jednej stronie siatki znalazł się obrońca tytułu, zdecydowanie najrówniej grająca polska drużyna w tym sezonie, z drugiej zaś ekipa, która aktualnego mistrza w fazie zasadniczej ograła dwukrotnie (przegrywając tylko raz w rozgrywkach Pucharu Polski), z siatkarskimi ikonami w składzie: Mariuszem Wlazłym i Michałem Winiarskim.

Dla tego ostatniego, kończącego karierę zawodniczą, siatkarza środowy mecz w Atlas Arenie był pożegnaniem z łódzko-bełchatowską publicznością, której ulubieńcem był przez lata, a na oczach której świętował wiele pięknych zwycięstw.

W takich okolicznościach PGE Skra Bełchatów rozpoczęła walkę z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle o złote medale sezonu 2016-2017. Lepiej pierwsze spotkanie finałowe otworzyli gospodarze, którzy przez niemal całą pierwszą partię mieli inicjatywę. Przyjezdni przełamali zespół Philippe'a Blaina dopiero w samej końcówce, pierwszy raz wychodząc na prowadzenie przy stanie stanie 20:20, po wzorowo wykończonej przez Dawida Konarskiego kontrze.

Wymiana ciosów trwała jeszcze kilka minut, ale kędzierzynianie nie dali już sobie wyrwać zwycięstwa. Bohaterem seta był atakujący ZAKSY, który w pół godziny zdobył 11 punktów, przy 70-procentowej skuteczności, w sytuacji gdy skrzydłowi PGE Skry z kończeniem ataków radzili sobie bardzo słabo.

ZOBACZ WIDEO Ligue 1: nieprawdopodobne emocje w Metz! PSG dogoniło Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Po zmianie stron w natarciu pozostała ZAKSA. Rozpędzona ekipa Ferdinando De Giorgiego szybko wypracowała sobie cztery punkty przewagi i nawet słabszy moment w grze nie wybił jej z rytmu. Wystarczyła wówczas przerwa na żądanie włoskiego szkoleniowca, by odzyskać równowagę i prawie natychmiast kilkupunktowe prowadzenie.

Nadzieję Żółto-Czarnym dwoma asami serwisowymi dopiero w decydującej fazie seta dał Mariusz Wlazły (19:20). Bełchatowianie nie byli jednak w stanie znaleźć sposobu na rewelacyjnego Konarskiego i jego czujnych na siatce kolegów, przegrywając już drugą tego dnia partię i znacznie oddalając się od wymarzonego tytułu mistrzowskiego.

Dłuższa przerwa nie podziałała na PGE Skrę budująco. Zaraz po powrocie na parkiet gospodarze przyjęli cztery mocne ciosy z rzędu. Siatkarze z Bełchatowa próbowali się odgryźć i po dobrym bloku zbliżyli się do rywali na punkt, ale podobnie jak w poprzedniej odsłonie przerwa dla De Giorgiego pozwoliła ZAKSIE odzyskać rezon i w kolejnych minutach kompletnie zdominować rywala.

Kędzierzynianie ostatecznie wygrali trzeciego seta pewnie 25:19 i wypracowali sobie olbrzymią zaliczkę przed rewanżem. Na własnym terenie do pełni szczęścia i obrony mistrzostwa kraju wystarczą im dwie wygrane partie (lub złoty set). Z tak dysponowanym Konarskim (27 punktów i w pełni zasłużony tytuł MVP spotkania) nie powinno być o to trudno.

PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (25:27, 21:25, 19:25)

PGE Skra: Uriarte, Lisinac, Kurek, Wlazły, Kłos, Penczew, Piechocki (libero) oraz Bednorz, Janusz, Gładyr, Szalpuk, Milczarek (libero).

ZAKSA: Toniutti, Wiśniewski, Buszek, Konarski, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Czarnowski.

MVP spotkania: Dawid Konarski.

< Przejdź na wp.pl