400 tysięcy złotych w jeden dzień. Trwa walka o to, by Bruno Krebok stanął na nogi

Facebook / Na zdjęciu: Jakub Krebok z synem Brunem
Facebook / Na zdjęciu: Jakub Krebok z synem Brunem

Wnuk legendy siatkówki Wiktora Kreboka urodził się z obustronnym brakiem kości strzałkowych. Apel o pomoc dla małego Bruna spotkał się z wielkim odzewem - zebrano ponad 400 tys. zł. W jeden dzień! - Jestem w ciężkim szoku - mówi nam ojciec Bruna.

W tym artykule dowiesz się o:

9-miesięczny Bruno już chciałby stawiać pierwsze kroki, łapie się mebli, próbuje stać i za każdym razem się przewraca. Wszystko przez obustronną wadę nóżek. Syn Jakuba  i Sabiny Kreboków urodził się bez kości strzałkowych w obu nogach. O wadzie rodzice dowiedzieli się w 20. tygodniu ciąży. - Mieliśmy dużo czasu, by się do wszystkiego przygotować. Nikt nie potrafił powiedzieć, czy dziecko nie będzie miało innych problemów - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jakub Krebok.

Przyczyny też nie są znane. - Takich dzieci rocznie rodzi się tak mało, że medycyna tego nie bada. Są przypuszczenia, że to wirus czy środowisko. Według nas, to może być wina środowiska. Jest dużo zanieczyszczeń, a zjawisko urodzin dzieci z wadami kończyn narasta. Medycyna na razie nie znalazła powodu. W okolicach dwunastego tygodnia ciąży, kiedy wykształcają się kończyny, coś idzie nie tak, jak powinno i niektóre dzieci mają problemy z rączkami, stopami czy nogami - dodaje.

400 tysięcy w jeden dzień

Najbliżsi małego Bruna robią wszystko, by rozwijał się tak jak inne dzieci. Nadzieją jest operacja przeprowadzona w Stanach Zjednoczonych przez doktora Drora Paleya. Pierwszą przeszkodą są pieniądze: 900 tysięcy złotych. W pomoc zaangażowało się siatkarskie środowisko, wszak Jakub Krebok to syn legendy polskiej siatkówki, byłego selekcjonera reprezentacji Polski, Wiktora Kreboka. Jakub Krebok w przeszłości pracował w Chemik Police, BKS-ie Bielsko-Biała czy Wiśle Warszawa, a obecnie szkoli młodzież w Japonii. Pieniądze wpłacają też ludzie niezwiązani ze sportem, poruszeni losem małego Bruna.

Rodzice kontaktowali się z wieloma podmiotami, które wyraziły chęć pomocy. Za pośrednictwem Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" każdy może przekazać swój 1 proc. podatku na małego Bruna. Sukcesem okazała się też zbiórka w serwisie siepomaga.pl. W jeden dzień zebrano ponad 400 tysięcy złotych. - Myśleliśmy, że jakby się uzbierało 50 tysięcy, to byłoby fantastycznie. Nie wyobrażałem sobie, co się wydarzy. Jestem w ciężkim szoku - mówi Jakub Krebok.

Zbiórka najłatwiejsza

"Operacja albo amputacja" - czytamy w opisie zbiórki. Wszystko wskazuje na to, że amputacji uda się uniknąć. Tempo, w jakim zbierane są fundusze, zaskoczyło rodzinę małego Bruna. - Do końca nie wiedzieliśmy, jak to zrobić. Szukaliśmy różnych fundacji, bo to nie jest tak, że to zajmuje chwilę. Jest to kupa dokumentów do wypełnienia, trzeba zostać zweryfikowanym. To jest zaufanie ludzi i fundacje nie mogą sobie pozwolić, by to było oszustwo. Dla nas też było ważne, aby znaleźć dużą i rozpoznawalną fundację, która ma wielu podopiecznych. Nie wiedzieliśmy, że to tak ruszy - tłumaczy Jakub Krebok.

Jeśli zbiórka zakończy się sukcesem, mały Bruno wraz z rodzicami wyjedzie na kilka miesięcy na Florydę. Tam przejdzie operację i rehabilitację. - Zbieranie pieniędzy jest z tego wszystkiego najprostsze. Potem nie będzie już tak łatwo. Jak się podał na dziadka, to nie będzie żadnego problemu - z nadzieją w głosie podkreśla Krebok. Sam proces leczenia nie jest łatwy i zajmie kilka miesięcy. Składać się będzie z kilku etapów. - Pierwsza część to ustawianie stóp do kąta 90 stopni oraz prostowanie piszczeli, które są w kształcie łuku. Później najprawdopodobniej nogi pójdą do gipsu - opisuje ojciec 9-miesięcznego Bruna.

- Po tym zaczyna się kolejny etap. Bruno będzie miał założony zależny od komputera zewnętrzny stabilizator. Jest to urządzenie w kształcie cylindra, które służy bardzo powolnemu wydłużaniu kości. Nogę można wydłużyć do 5 centymetrów w czasie jednego etapu - dodaje. Następnie chłopczyka czekać będzie rehabilitacja.

Bruno sam podejmie decyzję

Z badań wynika, że gdyby nie została przeprowadzona operacja, nogi Bruna w wieku 15-16 lat byłyby krótsze o 8 centymetrów niż u zdrowego człowieka. Po zabiegach na Florydzie będą to "tylko" 3 centymetry. Różnica może być wyrównana poprzez kolejną operację za kilkanaście lat. - To już będzie decyzja Bruna. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze teraz, to Bruno będzie mógł sam wybrać, czy chce być 3 centymetry wyższy. Ja bym się nie decydował - przyznaje ojciec chłopczyka.

Jakub Krebok pracuje obecnie w Japonii, gdzie szkoli dzieci. Może liczyć jednak na pomoc swojego pracodawcy. Kontrakt podpisany był na rok, ale Krebok już wie, że zostanie w Azji na dłużej. - Zostanę na następne 12 miesięcy. Mój pracodawca zgodził się, bym wyjechał do Ameryki na czas operacji i rehabilitacji. To jest program japońskiego rządu, który polega na zapraszaniu nauczycieli do Japonii. Bazują na uczeniu dzieci języka angielskiego i pomagają uczyć. Zajmuję się trenowaniem dzieci z podstawówki w małym japońskim miasteczku - zakończył.

Źródło artykułu: