Dieter Thoma się zgadzał: "Lęk podobny do strachu przed śmiercią"

Getty Images / Gunnar Berning / Na zdjęciu: Dieter Thoma
Getty Images / Gunnar Berning / Na zdjęciu: Dieter Thoma

Z neurologicznego punktu widzenia skoczek przeżywa stres podobny do tego, jaki ma pilot odrzutowca. I skoczek, i pilot dość szybko przechodzą na emeryturę, bo trudno znosić im przez wiele lat aż takie obciążenie psychiczne - mówił Dieter Thoma.

W tym artykule dowiesz się o:

Thoma to jeden z najlepszych skoczków narciarskich lat dziewięćdziesiątych XX w. Legenda. Stres skoczka - pisał - można porównać do wysiłku pilota odrzutowca. - Tak to wyjaśniał jeden z naukowców. Pisał, że człowiek nie został stworzony, by latać, więc w powietrzu towarzyszy mu lęk porównywalny ze strachem przed śmiercią – opowiadał Thoma.

Naturalnie uzdolniony

Thoma przyszedł na świat 19 października 1969 roku w Hinterzarten – słynnym miasteczku uzdrowiskowym w niemieckim kraju związkowym Badenia-Wirtembergia. Smykałkę do narciarstwa odziedziczył po dziadku Albercie i ojcu Franzu. Pierwszy pracował jako instruktor i trener, a drugi uprawiał biegi. Dodatkowo wuj Dietera, Georg, był mistrzem olimpijskim i mistrzem świata w kombinacji norweskiej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie umiejętności Sabalenki

Dieter zaczął trenować skoki narciarskie w 1975 roku, a dziesięć lat później zadebiutował w Pucharze Świata podczas inauguracyjnych zawodów 34. Turnieju Czterech Skoczni. W latach 1986-1987 Niemiec wywalczył złoty i srebrny medal mistrzostw świata juniorów w drużynie oraz brązowy indywidualnie, a pierwszy jego sukces wśród seniorów miał miejsce 12 grudnia A.D. 1986, kiedy to uplasował się na drugim miejscu w konkursie PŚ w Lake Placid. Niecały rok później w Thunder Bay Thoma świętował natomiast swój pierwszy triumf w serii zmagań o Kryształową Kulę. Co najważniejsze, pochodzącego z Hinterzarten zawodnika cechowały naturalne predyspozycje do uprawiania tej niezwykle trudnej dyscypliny.

– Nigdy nie musiałem się głodzić – dodaje. – Uwielbiałem kuchnię mojej mamy, a ze względu na znakomitą przemianę materii mogłem jeść niemal wszystko. Trzymałem się tylko dwóch zasad: spożywałem posiłki o niskiej zawartości tłuszczu oraz o niskiej zawartości węglowodanów w godzinach wieczornych.

Pierwsze wielkie sukcesy

Kampanię 1988/1989 Dieter Thoma zakończył na znakomitym trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z dwoma wygranymi konkursami, a przed nim zameldowali się tylko Jan Boklöv oraz Jens Weissflog. W kolejnych zmaganiach Niemiec pogorszył się o jedną lokatę, ale to nie miało większego znaczenia po tym jak zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni, a z mistrzostw świata w lotach w Vikersund wrócił ze złotym medalem na szyi.

– To niesamowite uczucie, kiedy siadasz na belce w zawodach Turnieju Czterech Skoczni – opowiadał w wywiadzie dla "Kickera". – Myślisz sobie wtedy, że dla tej chwili było warto poświęcić tyle czasu na treningi. Przygotowania do tego wydarzenia również są wyjątkowe, ponieważ podczas świąt skoczek ma więcej wolnego czasu na przemyślenia, przez co w jego głowie kreślą się różne scenariusze. Gdy już jesteś na górze skoczni, a światło zmienia kolor na zielony, pozostaje ci zrobić tylko to, co potrafisz robić najlepiej, czyli oddać skok. Wtedy musisz być już maksymalnie skoncentrowany na swoim zadaniu, gdyż każdy dekoncentrujący czynnik może mieć wpływ na końcowy rezultat.

W sezonie 1990/1991 Dietera Thomę prześladowało trzecie miejsce. Reprezentant Niemiec zajął je w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, przywiózł brąz z mistrzostw świata w Val di Fiemme za konkurs drużynowy, a także uplasował się na trzeciej lokacie w tabeli Turnieju Czterech Skoczni.

– Trudność Turnieju Czterech Skoczni polega na tym, że poszczególne konkursy odbywają się w bardzo krótkich odstępach czasu, co powoduje dodatkowy stres – dodaje. – Człowiek nie ma chwili wolnego, gdyż trzeba się mierzyć z problemami logistycznymi, dostosowywać do zmieniających się warunków pogodowych, a dodatkowo utrzymywać ciało w najwyższej formie. Tak naprawdę jednak najważniejszy mięsień w ciele skoczka narciarskiego znajduje się pomiędzy uszami.

Wzloty i upadki

Po wielu sukcesach niemiecki skoczek wyraźnie obniżył loty, co poskutkowało słabymi wynikami podczas igrzysk olimpijskich w Albertville oraz mistrzostw świata w Falun. Pomiędzy 24 marca 1991 a 9 stycznia 1994 Thoma nie załapał się na podium żadnego konkursu, ale trzecie miejsce w Murrau przyniosło przełom, po którym na igrzyskach w Lillehammer sięgnął po brąz na skoczni normalnej, ulegając jedynie Espenowi Bredesenowi i Lasse Ottesenowi, a w konkursie drużynowym wraz z Hansjörgiem Jäkle, Christofem Duffnerem i Jensem Weissflogiem stanął na najwyższym stopniu podium.

– Doświadczony skoczek w konkursie olimpijskim powinien przede wszystkim przestać myśleć o tłumie zgromadzonym pod skocznią oraz milionach widzów przed telewizorami – zauważył w rozmowie ze spox.com. – Przed oczami należy mieć tylko skocznię, z którą trzeba się zaprzyjaźnić, a następnie ją zdobyć.

Tuż po olimpijskich zmaganiach na norweskiej ziemi Thoma ponownie złapał lekką zadyszkę, którą przezwyciężył tak naprawdę dopiero pod koniec 1996 roku, kiedy to wygrał inaugurujące sezon zawody w Lillehammer. W międzyczasie tylko dwukrotnie stał na podium konkursów PŚ, a srebrny medal mistrzostw świata w Thunder Bay A.D. 1995 był efektem wysiłków całego niemieckiego teamu. Tymczasem kampania 1996/1997 przyniosła odrodzenie wielkiego mistrza, drugie miejsce w „generalce” Pucharu Świata z czterema wygranymi konkursami, trzecią lokatę w klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni oraz dwa medale MŚ w Trondheim: srebrny na skoczni dużej oraz brązowy w zawodach drużynowych. Z tamtego okresu Dieter oprócz wielkiej radości pamięta też konkurs w Lahti, podczas którego w obawie o swoje zdrowie zrezygnował ze skoku w złych warunkach atmosferycznych.

– Nawet kiedy trener nakazałby mi wówczas oddać skok, to będąc już po pięciu lub sześciu operacjach kolana, zadałbym sobie pytanie, czy na pewno uda mi się bezpiecznie wylądować – kontynuuje. – Najgorsze, że w trudnych warunkach zawsze ciężko zdecydować o przerwaniu lub kontynuowaniu zawodów, ponieważ pojawiają się konflikty interesów. Po mnie skakał wtedy osiemnastoletni Primož Peterka, lider Pucharu Świata. Ja w klasyfikacji byłem drugi, a Andreas Goldberger, który chwilę wcześniej fatalnie upadł, trzeci. Gdy zapytałem Peterkę czy na pewno chce oddać skok, odpowiedział tylko, że musi, ponieważ trener nie wyraził żadnego sprzeciwu. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było jednak to, że po zawodach mój własny coach był na mnie wściekły, a pozostali gratulowali mi odwagi. Zapytałem ich wtedy: „Panowie, gratulujecie mi, a swoim podopiecznym kazaliście skakać? Co to za podwójne standardy?!”.

Ostatni triumf

Dieter Thoma zwyciężył w Lillehammer na inaugurację sezonu 1997/1998 i mało kto się wówczas spodziewał, że będzie to jego ostatni triumf w karierze. Niemiecki skoczek zdołał później pięciokrotnie stanąć na konkursowym podium, a listę jego osiągnięć dopełniły srebrny medal olimpijski wywalczony w lutym 1998 roku w Nagano oraz złoty krążek mistrzostw świata 1999 w Ramsau, zdobyty do spółki z Martinem Schmittem, Svenem Hannawaldem oraz Christofem Duffnerem. Thoma przez całą karierę zmagał się z wieloma kontuzjami, więc 19 marca 1999 w Planicy wystąpił w swoim ostatnim konkursie Pucharu Świata. Ostatni skok oddał natomiast dziewięć miesięcy później w Garmisch-Partenkirchen. 31 grudnia, cztery sekundy przed północą, odepchnął się od belki startowej, a wylądował już w nowym, 2000 roku.

– To był mój absolutnie ostatni skok – wspominał na łamach Der Tagesspiegel. – W 1999 roku w Ramsau zostałem ponownie mistrzem świata w drużynie i to było wspaniałe uczucie. Potem dostałem ofertę pracy w RTL, a jej przyjęcie okazało się najlepszą decyzją w moim życiu. Zawsze marzyłem o wskoczeniu w nowe tysiąclecie. To było wspaniałe pożegnanie, którego nie da się powtórzyć i dlatego właśnie nie oddam już ani jednego skoku.

Dość niebezpiecznych zajęć

Na sportowej emeryturze legendarny skoczek zajął się prowadzeniem swojej firmy, ale nie odciął się od ukochanej dyscypliny i odnalazł się w roli eksperta telewizyjnego.

– W tym momencie moją głowę niemal przez całą dobę zaprzątają skoki narciarskie – mówił w wywiadzie dla "Kickera". – Oczywiście zimą poświęcam im się bardziej niż latem, ale po kilkudziesięciu latach w tym biznesie trzeba od czasu zresetować mózg i zająć się czymś innym. Niemniej jednak w okresie zimowym jestem ze wszystkim na bieżąco, często uczestniczę w treningach kadry i dużo rozmawiam z zawodnikami oraz trenerami. Oczywiście jest już inaczej niż kiedyś i nie dzielę pokoju hotelowego z Richardem Freitagiem lub Andreasem Wellingerem, ale wszystkie informacje staram się uzyskiwać z pierwszej ręki.

Nowe zajęcie Dietera pochłania mnóstwo czasu, lecz nie aż tyle, żeby nie móc pozwolić sobie na jakieś hobby. Thoma kiedyś uwielbiał nurkować, ale w pewnym momencie zrezygnował z tej aktywności na rzecz zdecydowanie bezpieczniejszej gry w golfa.

– Praktykowanie kilku hobby przy moim grafiku to trudna sprawa, więc musiałem zdecydować się na jedno – dodaje. – Golf jest znacznie bezpieczniejszy od nurkowania, a ja w trakcie swojej przygody z tym sportem doświadczyłem dwóch bardzo nieprzyjemnych sytuacji. Gdy na trzydziestu metrach głębokości twoja butla z tlenem przestanie działać, to musisz sobie z tym jakoś poradzić. Zawsze nurkuje się parami, więc w takiej sytuacji nurkowie muszą podzielić się tlenem i powoli wypłynąć na powierzchnię. Wbrew pozorom nie jest to łatwe i wymaga zachowania spokoju w bardzo stresujących okolicznościach.

Dieter Thoma w 1995 roku ożenił się z Manuelą Adofo, z którą ma syna i córkę. Para w 2001 roku wzięła rozwód, a słynny skoczek wstąpił w kolejny związek małżeński, którego owocem jest jego druga córka.

Ziemowit Ochapski

Źródło artykułu: legendysportu.pl