/ Na zdjęciu: skoczek narciarski

Norweski skoczek oszukany? Wyjaśniamy kontrowersje

Szymon Łożyński

W drugiej serii niedzielnych zmagań w Lillehammer czterech skoczków skakało z niższej belki na życzenie trenera. Jednemu z nich, Joachimowi Hauerowi, nie przyznano dodatkowych punktów za krótszy rozbieg. Dlaczego?

W niedzielę po raz pierwszym w tym sezonie kibice skoków mogli obejrzeć zawody rozgrywane w dość sprawiedliwych warunkach. Tym samym o zwycięstwie zdecydowała forma sportowa, a nie lepszy los wyciągnięty w wietrznej ruletce. 

Wyrównane warunki pozwoliły trenerom rozgrywać zawody pod względem taktycznym. Werner Schuster i Alexander Stoeckl dla swoich najlepszych podopiecznych poprosili o obniżenie rozbiegu. Druga seria była rozgrywana z belki startowej o numerze 10. Dla czołowej dziesiątki obniżono platformę do 9. Z kolei Richard Freitag, Severin Freund, Kenneth Gangnes i Joachim Hauer na prośbę swoich trenerów skakali z belki o numerze 8. Teoretycznie już przed rozpoczęciem skoku mieli dodane po 9.6 punktu. Trzej pierwsi z wymienionych rzeczywiście taką rekompensatę otrzymali.

Hauerowi sędziowie nie uwzględnili jednak obniżenia belki, ponieważ nie uzyskał 95 procent HS skoczni. Na Lysgardsbakken odległość bezpieczeństwa (HS) wynosi 100 metrów. Norweg w drugiej próbie uzyskał "tylko" 93 metry. Dodatkową bonifikatę otrzymałby, gdyby skoczył dwa metry dalej. Tę odległość przekroczyli Freitag, Freund i Gangnes. Ostatni z wymienionych dzięki takiemu manewrowi szkoleniowca wygrał niedzielną rywalizację. Z kolei Joachim Hauer z 4. pozycji na półmetku spadł w końcowej klasyfikacji aż na 15. miejsce.

Zobacz także: Szczere wyznania Żyły o najtrudniejszych chwilach w karierze

   
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl