PAP/EPA / PEKKA SIPOLA

Hop-Bęc konkursów w Wiśle: Problemy Polaków w cieniu sukcesów Stocha

Radosław Gerlach

Konkursy w Wiśle przebiegły pod dyktando Kamila Stocha. Dobrze zaprezentowali się też Maciej Kot i Piotr Żyła. Zawiedli natomiast pozostali reprezentanci Biało-Czerwonych. W drugiej serii niedzielnego konkursu oglądaliśmy tylko wspomnianą trójkę.

HOP

Kamil Stoch najlepszym skoczkiem na świecie

Nikt chyba nie ma wątpliwości, że na chwilę obecną Kamil Stoch jest najmocniejszym skoczkiem w całej stawce pucharowych zmagań. Po zwycięstwie w Turnieju Czterech Skoczni, dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi wręcz zdeklasował rywali w sobotnim konkursie. Stoch nad drugim Stefanem Kraftem miał w końcowym rozrachunku aż 16,3 punktu przewagi, co w przeliczeniu na odległość daje ponad 9 metrów. W niedzielę skoczek z Zębu także był bezkonkurencyjny, choć jego przewaga nad resztą nie była już tak imponująca. Stoch wyjeżdża z Wisły z koszulką lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i wiele wskazuje na to, że prędko jej nie odda. Tym bardziej, że w najbliższej perspektywie są konkursy w Zakopanem oraz Willingen, czyli na skoczniach gdzie Polak zawsze notuje bardzo dobre rezultaty.

Udane powroty

Gregor Schlierenzauer powrócił do Pucharu Świata po ponad rocznej przerwie, a Johann Andre Forfang po przeszło miesięcznej absencji. Obaj zawodnicy spisali się w Wiśle bardzo przyzwoicie. 53-krotny triumfator konkursów Pucharu Świata, w niedzielę zajął ósmą pozycję, natomiast Norweg był szósty. Powrót Schlierenzauera i Forfanga powinien jeszcze bardziej zaostrzyć rywalizację w czołówce podczas najbliższych konkursów, a to będzie korzyścią dla całej dyscypliny.

Norwegowie odzyskują moc

Od początku sezonu spośród podopiecznych Alexandra Stoeckla, jedynie Daniel Tande dysponował wysoką formą, która pozwalała stawać mu na podiach pucharowych konkursów. Nacja, która przed rokiem wręcz zdominowała Puchar Narodów, od grudnia była dopiero czwartą, jak nie piątą siłą w światowych skokach. W Wiśle Norwegowie spisywali się jednak solidnie i do klasyfikacji Pucharu Narodów zdobyli łącznie 253 punkty. Oczywiście, spora w tym zasługa Tande, który zajmował odpowiednio 4. i 2. pozycję, a także wspomnianego już Forfanga. Niemniej, dobrze w Wiśle zaprezentowali się także Robert Johansson (22. i 9. pozycja), Anders Fannemel (18. i 13.) oraz Andreas Stjernen (23. i 24.). To najlepszy wynik Norwegów w sezonie 2016/2017.

(na następnej stronie notowanie "BĘC", a w nim m.in. o niepokojących wynikach pozostałych Polaków)

[nextpage]


BĘC

Problemy Polaków w cieniu sukcesów Stocha

Media w całej Polsce zachwycają się trzecim z rzędu triumfem Kamila Stocha. Na pochwały zasługują także Maciej Kot oraz Piotr Żyła, którzy powtarzalnie meldują się w czołowej "10" pucharowych konkursów. Martwi jednak dyspozycja pozostałych skoczków. Jeszcze w drugiej części Turnieju Czterech Skoczni wydawało się, że dysponujemy przynajmniej sześcioma zawodnikami, którzy będą punktować w każdych zawodach. Apetyty wzrosły jeszcze bardziej w kontekście zbliżających się konkursów w Wiśle i Zakopanem. Ale nasi reprezentanci nieco rozczarowali. W sobotnim konkursie oglądaliśmy tylko siedmiu z dwunastu Polaków, którzy przystąpili do kwalifikacji. W niedzielę było już nieco lepiej, bo przepustki do konkursu głównego wywalczyło ośmiu Biało-Czerwonych. Co jednak z tego, skoro do drugiej serii awansowali tylko Stoch, Kot i Żyła. Pod tym względem był to najsłabszy konkurs w wykonaniu Polaków od początku sezonu.

Kubacki rozczarował

Nowotarżanin wprost świetnie skakał na piątkowych treningach oraz w kwalifikacjach. Mówiło się nawet, że Dawid Kubacki może być "czarnym koniem" podczas konkursów na skoczni im. Adama Małysza. Nic jednak z tego nie wyszło. Kubacki przez cały weekend zdobył zaledwie 10 punktów do klasyfikacji generalnej, dzięki 21. pozycji z soboty. W niedzielę oddał natomiast skok na zaledwie 114 metr i odpadł już w pierwszej serii. Były to najsłabsze zawody w wykonaniu Kubackiego od początku sezonu i pierwsze, w których 26-latek nie zakwalifikował się do drugiej serii.

Błąd taktyczny Horngachera?

Z racji, iż Polacy są organizatorami trzech indywidualnych konkursów w tym sezonie, to dwukrotnie na miejscowych obiektach mogliśmy wystawić do kwalifikacji dodatkowo sześciu zawodników z tzw. grupy krajowej. Łącznie daje więc do liczbę 12-tu zawodników. Nie jest też tajemnicą, że Polacy dużo lepiej czują się na bardziej specyficznej i lepiej "wyskakanej" skoczni w Zakopanem, gdzie trenują też nieco częściej. Początkowo wydawało się, że kwota narodowa zostanie wykorzystana w jednym konkursie w Wiśle oraz w Zakopanem. Ta koncepcja stała się jeszcze bardziej prawdopodobna po piątkowych treningach i kwalifikacjach na skoczni im. Adama Małysza, w których nasza "druga linia" praktycznie przepadła. Sztab szkoleniowy reprezentacji na czele ze Stefanen Horngacherem postanowił jednak posłać w bój 12-tu Polaków także w niedzielnych kwalifikacjach. Oznacza to, że podczas konkursu w Zakopanem będziemy mogli desygnować tylko sześciu Biało-Czerwonych.

Najbliższe konkursy w ramach Pucharu Świata już w najbliższy weekend w Zakopanem. Relacje z treningów, kwalifikacji i konkursów głównych oraz szerokie podsumowanie zawodów na portalu WP SportoweFakty. Transmisja telewizyjna na żywo na kanale Eurosport 1.

Zobacz wideo. Jan Szturc: byłem zaskoczony wynikiem Piotra Żyły w TCS, to była niespodzianka
 

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl