Getty Images / Simon Brutty

Uciekł z kraju, Turcy "wykupili" go za milion dolarów. Historia legendarnego sztangisty

Michał Fabian

Człowiek o trzech nazwiskach, zdobywca trzech złotych medali olimpijskich, wielokrotny mistrz świata i Europy, 46-krotny rekordzista świata. 23 stycznia Naim Suleymanoglu, legenda podnoszenia ciężarów, obchodzi 50. urodziny.

Natura nie obdarzyła go warunkami fizycznymi. Gdy jego rówieśnicy "wystrzelili" w górę, on przestał rosnąć. W rubryce "wzrost" przy jego nazwisku najczęściej wpisywano 147 cm (niektóre źródła podają 150 cm). Miał za to coś, czego inni nie posiadali - nadludzką siłę, która pozwoliła mu przez wiele lat panować na pomostach. W ten sposób dorobił się przydomka "Kieszonkowy Herkules".

Na świat przyszedł jako Naim Sulejmanow. Wraz z rodziną - jego ojciec był górnikiem - mieszkał na południu Bułgarii, w obwodzie Kyrdżali, w którym przeważającą część ludności (ponad 50 proc.) stanowiła mniejszość turecka. Naim i jego rodzina do niej należeli.

Piekielnie silny nastolatek

Podczas testów w szkole sportowej usłyszał, że jego warunki predysponują go do podnoszenia ciężarów. Tak, w wieku 10 lat, rozpoczęła się jego długa i wspaniała kariera. Nadspodziewanie szybko zbliżył się do światowej czołówki. Jako 14-latek dźwignął zaledwie o 2,5 kg mniej od ówczesnego rekordu świata. Jako 16-latek zdobył srebro mistrzostw świata w Moskwie, w kategorii do 56 kg, ustępując Oksenowi Mirzojanowi z ZSRR. Później już nie zwykł z kimkolwiek przegrywać.

17-letni Sulejmanow stał się faworytem numer 1 do zwycięstwa na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles. Tyle że do Stanów Zjednoczonych nie pojechał, bo - po bojkocie zawodów zarządzonym przez ZSRR - Bułgarzy wycofali się z zawodów. Jak pokazały późniejsze wydarzenia, Naim do dziś może czuć się skrzywdzony. Gdyby nie polityczna decyzja, mógłby dokonać historycznego wyczynu.

Politycy zresztą nie tylko wtedy mieli wpływ na jego życie i karierę. Komunistyczne władze Bułgarii w latach 1984-85 zmusiły przedstawicieli tureckiej mniejszości do zmiany tureckich imion i nazwisk na słowiańskie. W ten sposób Naim Sulejmanow stał się Naumem Szałamanowem.

W Melbourne odłączył się od kadry

Dla Bułgarii sztangista zdobył dwa złote medale (1985, 1986) mistrzostw świata w kategorii do 60 kg. Nie chciał już jednak dłużej żyć w tym kraju. Miał dość dyskryminacji etnicznej Turków. Podczas Pucharu Świata w Melbourne, w 1986 r., odłączył się od ekipy. W Bułgarii przedstawiano go jako uciekiniera. Szałamanow trafił do Turcji, gdzie wystąpił o przyznanie obywatelstwa. Po raz kolejny zmienił imię i nazwisko - na Naim Suleymanoglu.

Tymczasem rządy obu krajów toczyły negocjacje na temat jego przyszłości. Gdyby nie doszły do porozumienia, sportowcowi groziły trzy lata zawieszenia, a co za tym idzie - absencja na kolejnych igrzyskach olimpijskich.

Turcja dogadała się jednak z Bułgarią i "wykupiła" wschodzącą gwiazdę podnoszenia ciężarów. - Po długich negocjacjach Bułgarzy zażądali jednego miliona dolarów w zamian za wszystkie wydatki poniesione na Naima - powiedział ówczesny premier Turcji, Turgut Oezal. Inne źródła podawały kwotę 1,25 mln dolarów.

Suleymanoglu pojechał więc na igrzyska do Seulu i pokazał światu, jak jest mocny. Konkurs w kategorii do 60 kg zamienił się w "teatr jednego aktora". W rwaniu uporał się z ciężarem 152,5 kg, co dało mu aż 15 kg przewagi nad kolejnym zawodnikiem. W podrzucie zrobił coś niesamowitego.

3 x 60 kg. Plus 10

Ciężar trzykrotnie większy od własnego zdarzało mu się podnosić już wcześniej (zrobił to jako drugi człowiek w historii, po Bułgarze Stefanie Topurowie). Ale w Seulu dołożył do tego jeszcze 10 kilogramów. "Kieszonkowy Herkules" zaliczył podejście do ciężaru 190 kg, bijąc rekord świata i wprawiając kibiców w osłupienie. W dwuboju uzyskał 342,5 kg, co dałoby mu wygraną także... w wyższej kategorii wagowej (do 67,5 kg).

Zobacz jego popis na igrzyskach w 1988 r.

Wynik Suleymanoglu z koreańskich igrzysk był fenomenalny z jeszcze jednego względu. Po zastosowaniu współczynnika Sinclaira (służy do porównywania wyników uzyskiwanych w różnych kategoriach wagowych) dał mu 504 pkt. - to najlepszy rezultat w historii tego sportu.

Jego trener na igrzyskach w Seulu powiedział reporterowi magazynu "Sports Illustrated". - W pierwszej próbie Naim wygrywa konkurs. W drugiej próbie bije rekord świata. A w trzeciej próbie? Nie potrzebuje trzeciej próby - żartował.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN. O FENOMENALNYM BOJU, JAKI SULEYMANOGLU STOCZYŁ Z GREKIEM W ATLANCIE, A TAKŻE O NIEPOWODZENIU NA IGRZYSKACH W SYDNEY

[nextpage]


Później Suleymanoglu zdobywał kolejne tytuły mistrza świata, ale także zmagał się z problemami zdrowotnymi. Na siedem miesięcy musiał zawiesić karierę z powodu urazu pleców. Jednak na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie znów bez większych problemów zdobył złoto. Już nie w tak imponującym stylu (przewaga nad srebrnym medalistą wynosiła 15 kg), ale nie brakuje głosów, że Turek nie był zmuszony do maksymalnego wysiłku. Zupełnie inaczej było cztery lata później - w Atlancie.

Najwspanialszy konkurs w historii

Po zmianie kategorii wagowej (do 64 kg) Suleymanoglu stoczył porywający bój z Valeriosem Leonidisem z Grecji. Po rwaniu "Kieszonkowy Herkules" miał 2,5 kg przewagi. W podrzucie obaj dostarczyli kibicom wielkich emocji. Suleymanoglu zaliczył 185 kg, bijąc rekord świata w nowej dla siebie kategorii wagowej. Leonidas odpowiedział natychmiast - zaliczył 187,5 kg, odebrał Suleymanoglu rekord i prowadzenie w konkursie (przy równym wyniku decydowała masa ciała, a Grek był lżejszy). Obaj mieli jeszcze po jednej próbie.

Suleymanoglu musiał podrzucić 187,5 kg i to zrobił. Wyrównał rekord świata i znów prowadził. Ale Leonidis miał jeszcze trzecie podejście. Gdyby uporał się z ciężarem 190 kg, zdetronizowałby słynnego Turka. Nie zdołał jednak zarzucić sztangi na barki. Naim po raz trzeci został mistrzem olimpijskim.

Fot. Lutz Bongarts/Getty Images
Wielcy rywale podziękowali sobie za fantastyczną walkę. - Panie i panowie, prawdopodobnie byliście świadkami najwspanialszego konkursu w historii podnoszenia ciężarów - miał powiedzieć spiker zawodów w Atlancie Lynn Jones.
Grek po konkursie docenił klasę rywala. - Walczyłem z człowiekiem, który jest najlepszy na świecie. Uważam się za szczęściarza - mówił. Suleymanoglu tak podsumował emocjonującą batalię o złoto. - Ktoś próbował być lepszy ode mnie, więc musiałem udowodnić, że jestem najlepszy - stwierdził. Ale gdy dziennikarze pytali go, czy jest najwybitniejszym sztangistą w historii, udzielił wymijającej odpowiedzi. - Sami musicie to ocenić.

Spalone trzy podejścia

Po Atlancie ogłosił zakończenie kariery, ale perspektywa zdobycia czwartego tytułu mistrza olimpijskiego była bardzo kusząca. "Kieszonkowy Herkules" wrócił więc na pomost i przygotowywał się do startu w Sydney, tym razem w kategorii do 62 kg. Miał wówczas 33 lata, młodsi rywale byli bardzo silni. Naim łudził się, że jeszcze raz wespnie się na sam szczyt, ale jego marzenia zostały przerwane już po rwaniu. Trzy razy podchodził do ciężaru 145 kg i... trzy razy kapitulował. W ostatnim podejściu miał sztangę nad głową, ale "uciekła" mu za plecy.

Tym samym Suleymanoglu zakończył karierę z dorobkiem trzech złotych medali olimpijskich. Dokonał tego jako pierwszy sztangista w historii, ale cztery lata później potrójnymi czempionami zostali: Piros Dimas (Grecja) i Akakios Kachiaswilis (najpierw Wspólnota Niepodległych Państw, a później Grecja), zaś osiem lat później Halil Mutlu (Turcja). Widać więc, jak wielkie znaczenie miała absencja Bułgarii na igrzyskach w Los Angeles. Oprócz sukcesów olimpijskich Suleymanoglu siedem razy wygrywał mistrza świata, sześć razy mistrzostwa Europy, a rekord świata bił aż 46 razy.

Wybitny sztangista w 2001 r. został uhonorowany Orderem Olimpijskim. Dziennikarze wybrali go do grona 25 najwybitniejszych sportowców XX wieku, obok m.in. Michaela Jordana, Muhammada Alego czy Jesse Owensa. Trafił do Hall of Fame, czyli galerii sław podnoszenia ciężarów.

Tak wygląda obecnie legendarny sztangista.

Po zakończeniu kariery próbował swoich sił w polityce, startował do Wielkiego Zgromadzenia Narodowego Turcji oraz w lokalnych wyborach na burmistrza. Wszystkie próby były nieudane. Suleymanoglu reprezentował Partię Ruchu Narodowego, która we wcześniejszych latach - ze względu na swój nacjonalistyczny i proislamski charakter - kilka razy była delegalizowana.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze Bayernu przebrali się za robotników. I zrobili show!
 

< Przejdź na wp.pl