Getty Images / Darrian Traynor / Na zdjęciu: Jerzy Janowicz

Jerzy Janowicz nie żałuje swoich słów. "Powiedziałem prawdę"

Tomasz Skrzypczyński

- Ja nie mam problemu z mediami. To one kreują mnie na człowieka, który kłóci się z dziennikarzami - mówi w rozmowie z serwisem sport.pl Jerzy Janowicz. Tenisista przekonuje, że nie żałuje swoich słów dotyczących warunków do treningu w Polsce.

Po udanym występie na turnieju ATP w Sztokholmie jesienią ubiegłego roku, gdzie dotarł do ćwierćfinału, Jerzy Janowicz liczył, że to początek jego powrotu do czołówki światowego tenisa. Niestety, z powodu kontuzji jego marsz w górę rankingu został zatrzymany.

Polski tenisista nie został zgłoszony do Australian Open, a wszystko z powodu kontuzji, tym razem prawego kolana. Jak mówi w rozmowie z serwisem sport.pl, uraz był na tyle poważny, że początkowo miał wielkie problemy z wykonywaniem codziennych czynności. Teraz jest już jednak coraz lepiej.

 - Mam pękniętą chrząstkę w kolanie. Dramatu nie ma, ale wszystko idzie bardzo powoli. Dlaczego nie poleciałem do Australii? Wówczas miałem problemy nawet ze wstawaniem z łóżka i chodzeniem po schodach. Było bardzo słabo. Na szczęście zaczynam już funkcjonować normalnie - mówi nasz tenisista.

Janowicz liczy, że za dwa-trzy miesiące będzie w stanie grać tak, jak choćby jesienią ubiegłego roku a problemy ze zdrowiem pójdą w zapomnienie. - Ten 2018 rok jeszcze może być mój. Gdyby teraz był wrzesień, to wtedy mógłbym panikować - ocenia.

ZOBACZ WIDEO Zbigniew Bródka: Dużo przeszedłem, nie było kolorowo. A oczekiwania są większe niż przed Soczi
 

Łodzianin wrócił w rozmowie pamięcią do swoich słynnych słów z wiosny 2014 roku dotyczących "trenowania w szopach" i konfliktu ze znanym tenisowym dziennikarzem. Przekonuje, że nie żałuje niczego.

 - To media kreują mnie na człowieka, który ciągle gdzieś kłóci się z dziennikarzami. Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Ja z mediami nie mam żadnego problemu. Mam problem tylko z dwoma dziennikarzami. Z jednym z nich po prostu nie umiem przebywać w jednym pomieszczeniu, to wszystko. Wbił mi nóż w plecy - mówi Janowicz.

 - Co do warunków treningu, jakie miałem w Polsce, niczego nie żałuję, powiedziałem prawdę. Trenowałem w warunkach, kiedy zimą potrafiło być -25 stopni Celsjusza. Trenowałem w obskurnych miejscach, w szybach były dziury wielkości jajek, a my trenowaliśmy zimą.

I dodaje: - Musiałem to robić w pełnym rynsztunku: kamizelce, bluzie z długim rękawem, czapce, rękawiczkach (...) Gdybym pokazał takiemu Dimitrowowi, gdzie trenowałem, to by mnie wyśmiał, a ja sam spaliłbym się ze wstydu - przekonuje.

Janowicz wciąż uważa, że sytuacja w naszym kraju nie jest normalna jeśli chodzi o infrastrukturą tenisową.

 - Jeżeli w Krakowie, drugim co do wielkości mieście w kraju, nie ma ani jednej hali tenisowej z twardym kortem, głównej nawierzchni, na której gra się na świecie, gdzie w innych państwach jest ich na pęczki, to o czym chcemy rozmawiać? - pyta retorycznie półfinalista Wimbledonu z 2013 roku.

< Przejdź na wp.pl