"To nudne, bo oni jedyne co robią, to jeżdżą w kółko". Dziś jest zakochany w żużlu
Kyle Howarth w nadchodzącym sezonie stanie przed szansą debiutu w polskiej lidze. A jeszcze kilkanaście lat temu uważał żużel za bardzo nudny sport. Brytyjczyk w niedzielę świętuje swoje 30. urodziny.
Kyle Howarth urodził się 11 lutego 1994 roku w Ashton-under-Lyne. Od trzeciego roku życia Brytyjczyk związany był ze sportami motorowymi, bo ścigał się w motocrossie. I choć jego ojciec był zapalonym fanem czarnego sportu, to jemu w kierunku speedwaya nie było wcale tak po drodze.
Howarth w rozmowie ze "Speedway Star" przyznał, że kiedy miał dwanaście lat, to jego tata zaczął po kilku latach znów regularnie odwiedzać stadion żużlowy w Manchesterze. Kyle pierwszy raz na trybunach zasiadł dopiero w 2008 roku.
- Nigdy nie byłem fanem żużla. Kiedy pojechaliśmy na mecz Belle Vue Aces, to powiedziałem tacie, że to nudne, bo oni jedyne co robią, to jeżdżą w kółko i to zaledwie cztery kółka - wyznał Howarth.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl
Wszystko zmieniło się kilka miesięcy później, kiedy Kyle Howarth udał się wraz z ojcem na Grand Prix Wielkiej Brytanii do Cardiff. - Kiedy wszedłem na stadion z tymi trzydziestoma, może i czterdziestoma tysiącami fanów, to włosy mi się jeżyły na karku. Pamiętam, jak oglądałem te zawody i z tą otoczką. Stwierdziłem, że to jest to, co chcę robić! - wspominał.
Kilkanaście dni później tata kupił mu Jawę, a on zaczął uczyć się tego sportu podczas treningów w Buxton i Scunthorpe. Nie ukrywał, że pracy przy żużlu jest znacznie więcej, niż przy motocrossie, bo nie wystarczy tylko wsiąść na motocykl, przejechać kilka okrążeń i umyć motocykla. Przyznał, że speedway ma przewagę również w kwestii częstotliwości startów. Można jeździć nawet siedem, a nie tylko dwa dni w tygodniu.
Kilka miesięcy zajęła mu nauka żużlowego rzemiosła i przestawienie się z trybu motocykla crossowego na ten, który nie ma hamulców. Sporą różnicą dla Brytyjczyka był również fakt, że tor żużlowy posiada bandę, a na motocrossie nie ma żadnych tego typu wynalazków.
- Prędkość dawała mi dreszczyku emocji. Ta prędkość, dźwięk, przypływ adrenaliny i świetna zabawa. To zmieniło moje nastawienie i od tamtej pory nie uważam, aby żużel był nudny - mówił Howarth.
Jako piętnastolatek zadebiutował w National League. Tym samym nadchodzący sezon będzie jego piętnastym na żużlowych torach. Jego największym, ale i zarazem jedynym sukcesem w karierze jest Indywidualne Mistrzostwo Wielkiej Brytanii do 21. roku życia. W pokonanym polu pozostawił wówczas m.in. Roberta Lamberta. W rozmowie z brytyjskim dziennikarzem przyznał, że sporo w rozwoju pozwoliły mu czterokrotne wyjazdy do Australii, gdzie mógł poznawać nowe tory, środowiska i czynić kolejne postępy.
Kiedy ma wolne od żużla, to lubi wszelkiego rodzaju aktywność fizyczną. Najczęściej jest to jazda na rowerze lub długie spacery ze swoją partnerką oraz z psem. - Mam ADHD i nie mogę siedzieć zbyt długo w jednym miejscu. Zaletą przeprowadzki do Marlborough jest wieś. To jedna z najlepszych rzeczy, jakie mi się przytrafiły - przyznał Howarth.
Co ciekawe, w tym samym wywiadzie Howarth mówi, że nigdy oficjalnie nie zdiagnozowano u niego nadpobudliwości psychoruchowej. - Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale po prostu wiem, że to mam. Po prostu nie mogę usiedzieć w miejscu, jestem pełen energii. Lubię spędzać czas poza domem, a w weekendy grywam też w piłkę nożną oraz krykieta. Imprezy? To nie dla mnie - mówił zawodnik Startu Gniezno.
Brytyjczyk z klubem z pierwszej stolicy Polski związał się na sezon 2024 i wierzy, że będzie w stanie przekonać sztab szkoleniowy do tego, by dać mu szansę. O skład powalczy z Samem Mastersem oraz Kevinem Woelbertem. W ojczyźnie związał się z kolei z Sheffield Tigers (Premiership) oraz Scunthorpe Scorpions (Championship).
Czytaj także:
1. Żużel miał być dla niego antidotum
2. Polski trener jest dla niego niczym drugi ojciec
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>