27-latek nie ma na swoim koncie spektakularnych sukcesów, ale jest jednym z pewnych punktów polskiej kadry biathlonowej. Tomasz Jakieła jak dotąd nie zdobył punktów Pucharu Świata w biathlonie, ale liczy na to, że to już wkrótce się zmieni.
- Przede wszystkim zależy mi na tym, abym nadchodzącej zimy osiągał stabilne wyniki. Na razie musimy myśleć o tym, aby kwalifikować się do czołowej sześćdziesiątki. Myślę, że nie jestem do tego daleko. Do wszystkiego trzeba podejść jednak metodą kroków - powiedział w rozmowie opublikowanej na stronie PZBiath.
Przygotowania do sezonu nie przebiegły u niego tak, jak u innych kadrowiczów. Wszystko przez wesele. Nie ukrywa, że ten temat go stresował, ale uważa, że wszystko w sezonie może mu tylko pomóc.
ZOBACZ WIDEO: Jędrzejczyk rusza z projektem w telewizji. "Nie mogę się już doczekać"
- U mnie w życiu na pewno zmienił się stan z kawalera na żonatego. Nie, obrączka nie przeszkadza przy strzelaniu, nie ma żadnego dyskomfortu. Wszystko jest jak na razie dobrze. W okresie przygotowawczym na moment trzeba było skupić się na przygotowaniu wesela i odejść od standardowych treningów - stwierdził.
- Trochę mnie to stresowało, bo było to spore przedsięwzięcie. Wydaje mi się jednak, że to mogło mi pomóc. Czasem dobrze jest odciąć się od sportu i skupić się na działaniu w innej materii - dodał Jakieła.
Polski zawodnik liczy, że częściej będzie w kadrze na Puchar Świata. Konkurencja jest jednak duża, a poziom wyrównany. Ważne, by uniknąć urazów i chorób. To nieudało się rok temu, przez co Jakieła stracił wiele tygodni startów.
- Myślę, że jak do sezonu nic się nie zmieni, to będę częściej w kadrze na Puchar Świata. Przed poprzednią zimą były pewne zawirowania i ten sezon był trochę rozbity. Teraz wszystko szło dobrze i oby tak zostało - zakończył.
Czytaj także:
"Żadnych awantur". Mistrz świata zdradził, gdzie pracował jako 20-latek
Wiemy, co ze zdrowiem Dawida Kubackiego