Pojechali na Ukrainę po córkę. Teraz walczą o życie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Facebook / FundacjaPrzyjaciolMikolaja / Na zdjęciu: Iryna Masnyk i Przemysław Basa
Facebook / FundacjaPrzyjaciolMikolaja / Na zdjęciu: Iryna Masnyk i Przemysław Basa
zdjęcie autora artykułu

Ukrainka Iryna Masnyk od kilku lat mieszka w Polsce, tu założyła rodzinę. Wraz z mężem Przemysławem Basą po agresji Rosjan pojechali do Ukrainy po córkę biegaczki. W drodze powrotnej mieli wypadek. Walczą o zycie.

W tym artykule dowiesz się o:

24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę. Życie mieszkańców naszego wschodniego sąsiada zamieniło się w piekło. Ponad 600 tysięcy uchodźców - głównie kobiet i dzieci - uciekło już z ogarniętego wojną kraju. Mieszkający w Polsce Ukraińcy chcieli zrobić wszystko, by sprowadzić bliskich do siebie.

Tak zrobiła Iryna Masnyk. Ukrainka kilka lat temu przeprowadziła się do Rudy Śląskiej. W Polsce poznała miłość swojego życia: ultramaratończyka Przemysława Basę. Oboje biegali, osiągali duże sukcesy. Masnyk w zeszłym roku wygrała Silesia Marathon.

Masnyk ma trójkę dzieci: dwie córki i synka. Jedna z córek została w Ukrainie. Wraz z mężem w ostatnich dniach postanowili pojechać po 17-latkę i zabrać ją do Polski, gdzie jej matka odzyskała upragniony spokój i szczęście. Wcześniej wiele przeszła, ale to Polska dała jej szansę na lepsze życie.

ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta

Jednak w drodze powrotnej z Ukrainy wydarzył się dramat. Historię tę opisuje Fundacja Przyjaciół Świętego Mikołaja. "Wybucha wojna i serce matki ma pęknąć z bólu i strachu o dziecko. Wypożycza z mężem samochód i jedzie po córkę, żeby móc ją chronić. Stres, zmęczenie, strach i ból przyczyniają się do strasznego wydarzenia. W drodze powrotnej samochód rozbija się i całkowicie ulega spaleniu" - czytamy na Facebooku.

Wypadek wyglądał strasznie. Basa, Masnyk, jej córka i ukraińska dziennikarka trafili do szpitala. O ile dwie ostatnie opuściły już szpital, o tyle biegowe małżeństwo wciąz walczy o życie. Oboje są w śpiączce, pod respiratorami.

"Mamy nadzieję, że wytrenowane organizmy poradzą sobie ze szkodami. Oboje mają złamane kręgosłupy, Przemek ma bardzo uszkodzone płuca, walczy o życie. Potrzebujemy konkretnej, finansowej pomocy dla nich" - dodaje fundacja, która rozpoczęła zbiórkę na leczenie pary.

Basa w biegach odnosił duże sukcesy. To specjalista od biegów 24-godzinnych. Brał nawet udział w mistrzostwach świata, a w 2017 roku w biegu drużynowym wywalczył srebrny medal. Indywidualnie był szesnasty, przebiegając blisko 250 kilometrów. Jest aktualnym rekordzistą Polski w biegu 12-godzinnym.

Z kolei Masnyk w ubiegłorocznym Silesia Marathon nie miała sobie równych. W dniu inwazji rosyjskich wojsk na Ukrainę, facebookowy profil największego śląskiego biegu przypomniał jej sukces.

"Organizując nasz bieg jednymi z naszych założeń były otwartość oraz przyjazna atmosfera w duchu sportowym. Chcielibyśmy, by pokój oraz wzajemny szacunek były wartościami przyświecającymi każdemu z nas, a w tym trudnym okresie życzymy Wam wszystkim dużo zdrowia" - wspomniano.

Teraz biegowe środowisko stara wspierać się Przemysława Basę i Irynę Masnyk w najważniejszej walce życia.

Czytaj także: Klub zerwał umowę z Gazpromem. Polski piłkarz komentuje: "Jestem dumny" Robert, coś ty narobił?! To był fantastyczny gol

Źródło artykułu:
Komentarze (0)