Klub zerwał umowę z Gazpromem. Polski piłkarz komentuje: "Jestem dumny"

Marcin Kamiński opowiada o zmianach w Schalke po decyzji klubu o rozstaniu się z głównym sponsorem - Gazpromem. Nasz zawodnik mówi też o powrocie do reprezentacji Polski oraz o tym, jak na wojnę reaguje Rosjanin z jego drużyny.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Marcin Kamiński Getty Images / Roland Krivec/DeFodi Images / Na zdjęciu: Marcin Kamiński
W dniu ataku Rosji na Ukrainę prezesi Schalke zareagowali błyskawicznie. Jeszcze tego samego dnia, 24 lutego, trener zespołu Dimitrios Grammozis pojawił się na konferencji prasowej w klubowym ubraniu, ale bez nazwy głównego sponsora - Gazpromu. Ze sklepu z pamiątkami drużyny zniknęły gadżety z tym napisem. Cztery dni później klub oficjalnie poinformował o zerwaniu umowy z rosyjskim potentatem branży energetycznej.

Gazprom sponsorował Schalke od 2007 roku. Umowę podpisał ówczesny szef Schalke - Clemens Toennies. Podczas prezentacji trzymał koszulkę drużyny razem z Władimirem Putinem. Wprowadzenie Gazpromu do świata sportu było typowym, propagandowym zagraniem Putina. Koncern państwowy, największy wydobywca gazu ziemnego na świecie, stał się maszynką do ocieplenia wizerunku Rosji. W dalszej perspektywie Gazprom został sponsorem Ligi Mistrzów, partnerem biznesowym Chelsea, Zenitu Sankt Petersburg, UEFA, FIFA, i sponsorem mistrzostw świata w piłce nożnej. Wszystko także po to, by po prostu kupić przychylności kibiców i ludzi futbolu na całym świecie.

"Jestem dumny"

Po rozpoczętej przez Rosję wojnie, Schalke odcięło się od rosyjskiego finansowania najszybciej spośród wszystkich podmiotów. I to w momencie bardzo trudnym dla klubu. Zespół z Gelsenkirchen od dłuższego czasu ma poważne problemy finansowe, a po spadku z Bundesligi do drugiej ligi w zeszłym sezonie, Gazprom zapewniał drużynie 10 milionów euro za rok kontraktu (w przypadku gry w Bundeslidze: 20 milionów euro).

Marcin Kamiński opowiada nam o kulisach tej decyzji. - Klub od razu poinformował drużynę, że zareaguje błyskawicznie. Powiedziano nam, żebyśmy skupili się na piłce, a temat sponsora zostanie szybko wyjaśniony - mówi nam piłkarz Schalke. - Jestem dumny z postawy klubu. Nikt nie czekał na to, co się wydarzy. Nikt nie kalkulował - komentuje Kamiński.

ZOBACZ WIDEO: Miał zawał serca na boisku! Wrócił do gry

- Finansowo to dla Schalke ogromna strata, ale nie to jest ważne. Reakcja klubu wysłała w świat jasny komunikat: nie są ważne pieniądze, a to, co dzieje się drugiemu człowiekowi - w tym przypadku: w Ukrainie. Gazprom zasilał klub ogromnymi środkami - pod tym względem decyzja nie była łatwa, ale innej niż zerwanie umowy być nie mogło - podkreśla Polak.

W piątek Schalke porozumiało się z nowym sponsorem - firmą Vivawest z branży mieszkaniowej, która zapewni drużynie 4,5 miliona euro za rok kontraktu.

Wymiana sprzętu

Kamiński opowiada o zmianach w klubie, jakie nastąpiły po decyzji zarządu Schalke. - Ludzie odpowiedzialni za sprzęt spędzili sporo czasu na usuwaniu logo Gazpromu. Mieliśmy go wszędzie: na spodenkach, koszulkach, bluzach. Nie wiem, co stało się z całym sprzętem, wręczono nam po prostu nowe rzeczy. Dwa dni po ataku Rosji na Ukrainę, jechaliśmy na wyjazdowy mecz z Karlsruher SC (1:1), ale innym autokarem. Nasz klubowy autokar był obklejony nazwą Gazpromu, dlatego klub zdecydował się wynająć transport zastępczy - relacjonuje.

Piłkarze Schalke mieli też rozmowę z kierownictwem klubu. - Całą drużyną spotkaliśmy się z dyrektorem sportowym i dyrektorem technicznym. Dziury w budżecie są duże, ale to w tym przypadku nie ma znaczenia. Damy radę: tak myślimy my zawodnicy i wszyscy pracownicy. Dostaliśmy zapewnienia, że w klubie zrobią wszystko, byśmy normalnie funkcjonowali - komentuje Kamiński.

Chęć pomocy finansowej Schalke zgłosił również Hans-Joachim Watzke, prezes Borussii Dortmund, czyli odwiecznego rywala Schalke. - Taki gest tylko pokazuje, że boiskowa "nienawiść" schodzi na drugi, czy nawet na ostatni plan. Rywalizacja Schalke z Borussią to jeden z największych klasyków w Niemczech i każdy chciałby takie spotkania dalej oglądać - opowiada nasz rozmówca.

Kędziora w schronie

Kamiński przypomina sobie moment, gdy dowiedział się o wojnie. - To było jedno wielkie niedowierzanie i ogromny smutek. Dużo rozmawialiśmy z żoną o Tomku Kędziorze z Dynama Kijów. Mieliśmy z nim kontakt, ale wymienialiśmy zdawkowe informacje. Pisał, że przebywa w Kijowie w schronie z rodziną. Później poinformował, że jest już w kraju. Myślę, że nie da się zrozumieć i opisać emocji wszystkich ludzi przebywających w Ukrainie - mówi.

Klub Polaka aktywnie wspiera Ukraińców. W swoich mediach społecznościowych rozpowszechnia informacje o zbiórkach i różnych formach pomocy.

Zawodnicy Schalke rozmawiali o całej sytuacji z kolegą z drużyny, Jaroslawem Michailowem. Rosyjski pomocnik gra w niemieckim zespole na wypożyczeniu z Zenitu Sankt Petersburg. - Widzimy, że czuje się tym wszystkim skołowany. Ma dopiero 18 lat, co może powiedzieć? Myślę, że czuje na sobie wzrok wielu osób. Staramy się nie rozmawiać z nim na temat wojny. On wie, co się dzieje, wie, że to nie są "manewry". Będąc w Niemczech ma dostęp do informacji. Widzi pewnie różnice między przekazem z wolnych mediów, a tym rosyjskim. Wiemy, że jest przeciwny temu, co się wydarzyło - opowiada Kamiński.

Awans jak najszybciej

Zawodnikom trudno teraz skupić się na grze w piłkę, bo w tym momencie ich głowy są w innym miejscu. Schalke walczy w tym sezonie o powrót do Bundesligi. Drużyna Polaka ma niewielką stratę do lidera 2. Bundesligi. - Klub przewidział 3-letni plan powrotu do niemieckiej ekstraklasy, ale każdy z nas chce awansować szybciej. Wiemy, że stać nas na to już w tym sezonie - kontynuuje Kamiński.

Nasz zawodnik wrócił do regularnej gry po dwóch latach. W Stuttgarcie, swoim były klubie, grał niewiele. W tym sezonie rozegrał natomiast 22 mecze i pauzował tylko wtedy, gdy miał koronawirusa (opuścił dwa spotkania). - Czuję, że to mój moment. Jest mi w Schalke bardzo dobrze. Trener na mnie stawia, ustabilizowałem formę. Dziś widzę, że wybór Schalke był dobrym posunięciem - opowiada.

Powrót do kadry?

I być może Kamiński wróci także do reprezentacji Polski. W kadrze narodowej nie było go prawie trzy lata.

Niedawno obrońca spotkał się z selekcjonerem Czesławem Michniewiczem. - Rozmawialiśmy o różnych kwestiach: piłkarskich, taktycznych. O tym, jaką rolę miałbym pełnić w drużynie narodowej. Myślałem o powrocie do reprezentacji już wcześniej, więc cieszyłem się z wizyty selekcjonera w Niemczech - opowiada. - Żadnego zapewnienia nie dostałem, ale na pewno będę sprawdzał w poniedziałek nazwiska zawodników powołanych do reprezentacji - kończy Kamiński.

Co zrobią Polacy w Rosji? Chcą jednego

Czy Marcin Kamiński powinien wrócić do reprezentacji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×