Taka decyzja nie jest jednak niczym zaskakującym. Co więcej, podjęta została ona już dawno, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Najbliższe zawody Pucharu Świata zaplanowane są na 16 i 17 stycznia. W Planicy rozegrane zostaną dwa sprinty stylem dowolnym - jeden indywidualny i jeden drużynowy. Justyna Kowalczyk nie ma partnerki, z którą mogłaby pobiec w zespole, w związku z czym w grę wchodziłby tylko jeden start. Sprint "łyżwą" jest jednak najmniej lubianą konkurencją, więc Polka w ogóle nie zakładała tego występu.
W kolejny weekend, 23 i 24 stycznia, Puchar Świata zagości w Novym Meście. Kowalczyk biegała tam wiele razy, ale w tym roku będzie nieobecna. Jedną z konkurencji jest sztafeta, a więc i tym razem zabrakłoby koleżanek do wspólnego biegu. Możliwy byłby start na 10 kilometrów stylem dowolnym, jednak Polka ma na ten weekend inne plany. Właśnie wówczas będzie biegła we Włoszech w słynnym maratonie Marcialona zaliczanym do cyklu Ski Classics - czeka ją wówczas dystans 70 (!) kilometrów stylem klasycznym.
Powrót Kowalczyk do Pucharu Świata nastąpi więc dopiero w lutym. Polka zaprezentuje się w serii zawodów w Skandynawii - na początku 3 lutego w Drammen, gdzie zostanie rozegrany doroczny sprint stylem klasycznym.
Obecnie Kowalczyk trenuje we Włoszech, gdzie będzie przebywała aż do wspomnianej Marcialongi.
Co 70 na nartach ma wspólnego z maratonem?