Do dopingu krwi Algo Kaerp przyznał się na łamach miejscowych mediów. - Najprawdopodobniej zrujnuję wszystkie moje relacje, ale dłużej nie mogę żyć z tym kłamstwem - wyjawił estoński biegacz narciarski.
Kaerp poinformował, że stosował doping krwi po konsultacjach z niemieckim sportowym lekarzem Markiem Schmidtem za pośrednictwem trenera Matiego Alavera. Sam zawodnik myślał, że po oszustwie będzie miał znacznie lepsze rezultaty. - W najlepszych swoich występach w Pucharze Świata osiągałem top 20, ale czułem, że to nie jest to, czego oczekiwałem. Myślałem, że z pomocą (dopingu krwi - przyp. red.) osiągnę pierwszą dziesiątkę - dodał Kaerp.
O stosowaniu dopingu krwi zrobiło się głośno podczas ostatnich mistrzostw świata w Seefeld. Austriacka policja zatrzymała pięciu biegaczy, którzy dopuszczali się takiego czynu - Austriaków Maxa Hauke i Dominika Baldaufa, Estończyków Karela Tammjarva i Andreasa Veerpalu oraz Kazacha Aleksieja Połtoranina.
Czytaj też: "Łowca dopingu" oburzony słowami Justyny Kowalczyk. "Powinna się zamknąć"
Kaerp wraz dwoma rodakami złapanymi podczas mistrzostw świata należał do tego samego klubu - Team Haanja. Po ujawnieniu skandalu największy sponsor zespołu, Toomas Annus, zapowiedział, że już nigdy nie będzie wspierał profesjonalnego narciarstwa.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu