- Myślę, że powinna się zamknąć. To oczywiste, że nie rozumie, jak funkcjonuje ten system - powiedział Arne Ljungqvist na temat Justyny Kowalczyk. Polka przyznała na łamach szwedzkiego "Expressen", że powinno się całkowicie znieść system TUE (Therapeutic Use Exemption), który pozwala zawodnikom na stosowanie leków z klasy dopingowej w wyjątkowych okolicznościach. W narciarstwie najczęściej zwolnienia dotyczą leków na astmę, zawierających salbutamol, formoterol lub salmeterol.
- Myślę, że jeśli musisz brać silne leki na chorobę, by móc uprawiać sport, to twoje ciało nie jest stworzone do sportu. Myślę, że powinieneś znaleźć wtedy coś innego w swoim życiu, a sport traktować jako hobby - powiedziała Kowalczyk.
Takie słowa nie spodobały się 87-letniemu Ljungqvistowi, który widzi pewne rysy w systemie, ale jego całkowite zniesienie, tak jak sugeruje Kowalczyk, nie jest dla niego rozwiązaniem.
- System musi istnieć. W innym przypadku sądy określą zasady antydopingowe jako nieludzkie i nieprzestrzegające praw człowieka. Myślę, że powinna się zamknąć. To oczywiste, że nie rozumie, jak funkcjonuje ten system. Zaskakujące jest to, że ona wygłasza takie słowa, choć jest tak doświadczoną zawodniczką. Nie jest wystarczająco poinformowana i to jest trochę przykre - wyjaśnił.
Szwed jest byłym skoczkiem narciarskim, który od 45 lat zajmuje się walką z dopingiem w sporcie. Jest honorowym członkiem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i wiceprezesem Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). To on był jednym z pierwszych, który rozpoczął budowę systemu antydopingowego.
Czytaj też: MŚ Seefeld 2019. Justyna Kowalczyk przeprosiła za popsucie atmosfery
Jako przykład 87-latek wymienia sportowca, od którego zaczęły się rozmowy na temat powstania systemu TUE. - Był taki młody szwedzki sportowiec, który urodził się z przemieszczeniem jąder. Jedno z nich musiał mieć operacyjnie usunięte, ponieważ było podejrzenie zachorowania na raka. Jako chłopak miał jedno jądro, ale później wykryto w nim raka - wyjaśnia.
Sportowiec musiał mieć usunięte drugie jądro, przez co przez całe życie stosował testosteron, lek znajdujący się na zakazanej liście. - Przeprowadzono ocenę prawną, w której ustalono, że nieuzasadnione jest wykluczenie danej osoby ze sportu w wyniku choroby - przyznał Ljungqist.
Czytaj też: Chłodne relacje Justyny Kowalczyk i Therese Johaug. "Bardziej wpłynęłam na ten sport"
Zgodnie z systemem TUE, zwolnieni ze stosowania danego leku mogą być sportowcy w trzech przypadkach:
1. Nie ma innych metod leczenia, z dozwolonymi preparatami, które mogą leczyć dany stan.
2. Leczenie jest konieczne do normalnego życia.
3. Brak leczenia może być niebezpieczne dla zdrowia osoby.
Norwegowie, o których jest najgłośniej, jeśli mowa o astmie, od lat mają pozwolenie na stosowanie leków w odpowiednich dawkach. Zażywają je m.in. Marit Bjoergen, Heidi Weng, Maiken Caspersen Falla, a także męska kadra.