Biegi narciarskie. Kikkan Randall opowiada, jak pokonała nowotwór i zaprasza Justynę Kowalczyk do Kanady

Getty Images / Gary Gershoff / Na zdjęciu: Kikkan Randall
Getty Images / Gary Gershoff / Na zdjęciu: Kikkan Randall

U Kikkan Randall w 2018 roku wykryto nowotwór piersi. Amerykańska biegaczka narciarska wygrała walkę z rakiem. Szybko doszła do zdrowia i odzyskała formę. Czeka aż w jej posiadłości w Kanadzie odwiedzi ją Justyna Kowalczyk.

Marzeniem Kikkan Randall było zdobycie złotego medalu olimpijskiego. Udało jej się to w 2018 roku w Pjongczangu. Wraz z Jessicą Diggins triumfowała w sprincie drużynowym. To było zwieńczenie jej kariery. Trzy miesiące po największym sukcesie lekarze wykryli u niej nowotwór. Na początku nie mogła uwierzyć w diagnozę lekarzy. Była sportowcem, przez całe życie się ruszała i zdrowo odżywiała. Była wściekła, że to właśnie ona zachorowała.

Po kilku dniach zaczęła walczyć z chorobą. - Zaczęło się od chemioterapii. Miałam sześć sesji, każda trwała trzy tygodnie. Pierwszą zniosłam jako tako, najgorsza była druga. Nie dość, że musiałam się przyzwyczajać do nowego wyglądu, to jeszcze byłam bardzo osłabiona. Czułam, że mój system odpornościowy szwankuje i nawet mniej poważna choroba, gdyby się w tamtym momencie pojawiła, mogła się bardzo źle skończyć. Ale walczyłam, podobnie jak wcześniej latami na trasie - wspomina w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

- Ta choroba jest dzisiaj czymś normalnym. Nie dziwi nikogo, bo przypadków jest coraz więcej. Pierwsza reakcja zawsze jednak będzie taka sama. Szok, niedowierzanie. Później umysł może pójść w różną stronę i ważne, żeby zamiast strachu czy frustracji szukać pozytywów. Mnie pomagała codzienna aktywność fizyczna. Zmuszałam się, by każdego dnia coś robić. Nawet podczas drugiej chemioterapii, gdy było najgorzej, wychodziłam z domu i spacerowałam 10 minut - stwierdziła.

ZOBACZ WIDEO: Pozytywy i negatywy przełożonych igrzysk. Robert Korzeniowski o szansach i zagrożeniach dla polskich sportowców

Następnie Randall przeszła dwie operację. Przez siedem tygodni dostała 33 sesje radioterapii. Jej stan systematycznie się poprawiał. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że pokonała raka. Wygrała najważniejszy wyścig w swoim życiu i szybko zaczęła odzyskiwać formę.

Niecały rok po pokonaniu choroby wystartowała w maratonie w Nowym Jorku. Tam uzyskała czas 2:55:12. Ukończyła także legendarny Bieg Wazów, który rozgrywany jest na dystansie 90 kilometrów. W nim osiągnęła czas poniżej 6 godzin. Czas spędza głównie w swojej posiadłości w Kanadzie. Tam dba o formę. Czeka też na przyjazd Justyny Kowalczyk.

- Mam tu piękne tereny, kilka wspaniałych jezior. Można biegać, jeździć na rowerze. Mam nadzieję, że Justyna Kowalczyk, którą zawsze bardzo ceniłam i lubiłam, kiedyś mnie odwiedzi. Zaproszenie jest cały czas aktualne - dodała Randall.

Obchodząca w tym roku 38. urodziny Randall zakończyła już profesjonalną sportową karierę. Jest najlepszą w historii amerykańską biegaczką narciarską i to dzięki niej ta dyscyplina sportu rozwinęła się w Stanach Zjednoczonych. Jest trzykrotną medalistką mistrzostw świata i trzy razy zdobyła małą Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji PŚ w sprintach. Wygrała jedenaście biegów rozgrywanych w ramach Pucharu Świata.

Czytaj także:
Kamil Stoch ma plan na życie po zakończeniu kariery. Chce zostać trenerem
Skoki narciarskie. Noriaki Kasai skacze dalej. Weteran nie kończy kariery

Komentarze (0)