"Myślicie, że to łatwe? To jesteście w błędzie" - napisała w najnowszym poście na Instagramie Justyna Kowalczyk, publikując dwa krótkie filmy z treningu polskich zawodniczek.
- Hop, hop, hop, hop, dobrze, dobrze, dobrze, lećcie, lećcie, lećcie - krzyczała Kowalczyk, dopingując polskie biegaczki.
Na jednym z krótkich nagrań pojawił się dość zaskakujący bohater drugiego planu. Mowa o... Mańku, czyli o czworonożnym najlepszym przyjacielu dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej w biegach narciarskich.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką
Pies "dołączył" się do treningu polskich zawodniczek, nadając im spore tempo. Było mu jednak znacznie łatwiej, bo nie musiał biegać na nartach. Wykorzystał jedynie swoje zwinne łapy.
W tym roku Polska była jednym z pierwszych krajów w Europie, który już w listopadzie mógł pochwalić się dobrze przygotowaną kilometrową trasą biegową. Justyna Kowalczyk, gdy obiekt został oddany do użytku, pisała nawet o cudzie.
"Gdy już nam się wydawało, że pod Tatrami zupełnie skreślono biegi narciarskie, w COS powstała znakomita baza. (...) Trasy wciąż nie mają ani Słowacy, ani Czesi, ani Niemcy, ani Ukraińcy, ani Estończycy, Litwini i Łotysze, ani Białorusini, ani Słoweńcy. (...) Dziękuję za tę trasę! Jestem dumna" - pisała Kowalczyk-Tekieli na łamach "Gazety Wyborczej".
Zobacz też:
#dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk i droga na obiad. Nagranie jest hitem sieci
Justyna Kowalczyk-Tekieli wróciła na trasę. "Forma była, jest foremka"