Od rywalizacji w sprincie stylem klasycznym kobiet rozpoczęły się mistrzostwa świata juniorów w narciarstwie klasycznym w Finlandii. W finale ze świetnej strony pokazała się Monika Skinder, która prowadziła od startu do mety. Na trzecim miejscu na podium znalazła się z kolei Karolina Kaleta, której do srebra zabrakło zaledwie 0,02 sekundy (więcej o rywalizacji TUTAJ)!
- Czuję się świetnie. Wyścig był wspaniały. Jestem bardzo szczęśliwa, że obie mamy medale. To wielki dzień dla Polski - przyznała Skinder na gorąco w rozmowie z organizatorami. - Sama jeszcze nie mogę uwierzyć w to, że jestem mistrzynią świata. Może za kilka dni dotrze to do mnie - dodała 19-latka na oficjalnej stronie Polskiego Związku Narciarskiego.
Dla Skinder to drugi medal mistrzostw świata juniorów. Dwa lata temu narciarka z Tomaszowa Lubelskiego zdobyła srebro. Jak sama przyznała, na tegorocznej imprezie myślała tylko o poprawieniu tego rezultatu. - Przyznam, że w głowie miałam tylko ten złoty medal. Skupiałam się tylko na tym, by go zdobyć. Napaliłam się na niego - dodała Skinder.
Szczęśliwa po wtorkowych zmaganiach była również trzecia Kaleta. - Ten medal jest dla mnie wielką niespodzianką. Celem było, by pobiec lepiej niż w ubiegłorocznych mistrzostwach świata, a tymczasem stanęłam na podium - podkreśliła w rozmowie z PZN 18-latka, która przed rokiem nie awansowała do finału i zajęła 7. miejsce w rywalizacji.
Zawodniczki dodały, że miały "perfekcyjnie" przygotowane narty, a za formę i bardzo ciężkie treningi podziękowały "świetnym" trenerom.
Czytaj też: Biegi narciarskie. To był pokaz siły polskich juniorek. Tak wyglądał finisz MŚ [WIDEO]
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach