Justyna Kowalczyk ostatni pucharowy start zaliczyła w sezonie 2017/2018. Z cyklem pożegnała się 21 stycznia 2018 roku, zajmując 8. miejsce w biegu na 10 km stylem klasycznym w Planicy.
Choć wycofała się z Pucharu Świata, wciąż startowała w maratonach. W 2019 roku wygrała aż trzy, w tym Bieg Piastów. Wzięła udział także w części zawodów w ramach Pucharu Kontynentalnego.
Pojawiła się również na igrzyskach w Pjongczangu i mistrzostwach świata w Seefeld. W Austrii wspomogła młode zawodniczki w sprincie drużynowym oraz sztafecie. Jednocześnie w 2018 roku rozpoczęła pracę z polską kadrą. Namówiła także do współpracy swojego byłego trenera Aleksandra Wierietielnego.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
- W trzy lata udowodniliśmy, że dziewczyny są chętne do roboty, głodne sukcesów, zawzięte, ambitne i pracowite - powiedział Wierietielny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Podkreślił także, że obecna kadra ma bardzo dobre warunki do trenowania w Zakopanem, gdzie powstała trasa biegowa, o którą m.in. Justyna Kowalczyk długo walczyła. - Warunki są perfekcyjne. Gdyby została zbudowana w czasach, w których startowała Justyna, do dziś nie skończyłaby kariery - przyznał były trener.
- Jeśli chodzi o organizację to, mimo wielu problemów i różnych przepychanek, jest jak niebo a ziemia w porównaniu do tego, co było, kiedy zaczynaliśmy z Justyną. Ale dziewczyny w pełni na to zasługują. Wtedy nie mieliśmy takiej siły przebicia jak dziś - zakończył Wierietielny.
74-latek, który obecnie przebywa na emeryturze, przyznał ponadto, że w Polsce pojawiła się grupa utalentowanych zawodniczek, w które początkowo nikt nie wierzył. Obecnie natomiast walczą o medale mistrzostw świata w kategorii juniorskiej.
Czytaj także:
- Niemcy piszą o wielkiej sensacji, Norwedzy o wielkim rozczarowaniu
- Szaleństwo popłaca. Już nikomu nie wolno się śmiać z Piotra Żyły