Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP Sportowefakty
W niedzielnym mikście na normalnej skoczni złoty medal zdobyła ekipa Niemiec, srebro Norwegia, a brąz Austria. Polska zakończyła zmagania na przyzwoitym miejscu. Na tę chwilę wymienione trzy reprezentacje, a także drużyny mieszane Słowenii i Japonii, są poza naszym zasięgiem. Niepokoi jednak strata do podium, która dwa lata temu w Seefeld wyniosła tylko 23,5 punktu, a teraz prawie 150 punktów.
Najmocniejszym punktem naszego zespołu był Dawid Kubacki, który ze skokami na 97 i 103 metry miał wśród mężczyzn drugą najlepszą notę. - W niedzielę starałem się skoncentrować na tym, co w ostatnich dniach nie zagrało. Na błędach, które w sobotę sporo mnie kosztowały. Było ciutkę lepiej, choć jeszcze nie idealnie. Wydaje mi się jednak, że jestem blisko dobrego skakania - powiedział mistrz świata z Seefeld sprzed dwóch lat.
ZOBACZ WIDEO: Oberstdorf 2021. Zwykła maseczka na MŚ nie wystarczy. "To jest wymóg konieczny"
Słabiej wypadł Piotr Żyła. Sensacyjny złoty medalista konkursu na normalnej skoczni był wyraźnie zmęczony świętowaniem swojego sukcesu. Jak sam przyznał, jego pierwsza próba (100 metrów) była jeszcze dobra, ale już w drugiej (93 metry) "przepaliły się styki".
- Sobota kosztowała go dużo energii, było dużo emocji - tłumaczył swojego zawodnika trener Doleżal. - I tak nie było źle, dziękuję chłopakom, że walczyli.
Zarówno Doleżal, jak i Kubacki ocenili szóstą pozycję za realną ocenę możliwości polskiej ekipy w mikście. W ich opinii Kamila Karpiel i Anna Twardosz, które skakały w niedzielę, spisały się dobrze. - Skakały w miarę stabilnie. Oddały takie skoki, na jakie było je stać, bez wpadek - ocenił Kubacki. Doradził im jednak, by zmieniły swoje podejście do startów: trochę mniej emocji, a więcej koncentracji.
Trener kobiecej kadry Polski Łukasz Kruczek zdradził, że o ile Karpiel przed występem w mikście była wyluzowana, o tyle dla Twardosz wiązał się on z ogromnymi nerwami. - Przed serią próbną jej mówiliśmy: "Ania, spokojnie, luz". A ona: "Trenerze, gdzie luz? Tu jest straszny stres". Było widać, że straszne wrażenie na niej wywiera to, że musi stanąć na starcie w konkursie drużynowym z dwoma mistrzami świata.
- Jestem bardzo nieśmiałą osobą, nie czuję się pewnie w towarzystwie chłopaków - przyznała Twardosz. - Dla mnie to są wielkie gwiazdy. Chłopaki już tyle osiągnęli, patrzyło się na nich od dziecka, a tu nagle trzeba z nimi skakać - dodała 19-latka z Suchej Beskidzkiej.
O ile dla Kubackiego i Żyły niedzielny start był po prostu formą treningu, o tyle dla Karpiel i Twardosz miał większe znaczenie. Nie tylko dlatego, że był rzadką okazją do występu w jednej drużynie z gwiazdami skoków. - One też skakały o finansowe zabezpieczenie na najbliższy czas - podkreślił Kruczek.
Szósta pozycja gwarantuje młodym skoczkiniom ministerialne stypendium do najbliższej imprezy rangi mistrzowskiej. - To bardzo ważna rzecz - przyznała Twardosz. - Aktualnie mam tylko stypendium z uczelni. To nie są duże pieniądze, nie wystarcza na paliwo na treningi. Teraz nie będę musiała pożyczać pieniędzy od rodziców.
Czytaj także:
Oberstdorf 2021. Halvor Egner Granerud sfrustrowany po konkursie mieszanym. "Przepraszam, że się tym zajmuję"
Oberstdorf 2021. Plan Adama Małysza nie wypalił. Piotr Żyła zdradził, jak wyglądała noc po złotym medalu