"Spadła z 9 metrów. Bez zabezpieczenia: szalona" - czytamy na szwedzkiej stronie "Expressen". Biegaczka narciarska Kari Oeyre Slind wrzuciła do mediów społecznościowych nagranie ze szpitala, na którym widać jak porusza się ze specjalnym sprzętem w ortezach. W opisie Norweżka wyjaśniła internautom, co jej się stało podczas wspinaczki.
"Upadłam z prawie 9 metrów na stosunkowo twardą podłogę, ale miałam ogromne szczęście i wyszłam z tego lepiej niż mogłam sobie wymarzyć" - uspokoiła fanów Slind, która przeszła operację i rozpoczęła rehabilitację.
Co jej się stało? "Obrażenia były stosunkowo niewielkie - to złamanie jednej kostki, zerwanie więzadeł w drugiej, uderzenie w głowę, złamanie żeber, naderwanie mięśnia w pośladku i posiniaczone ciało. Jestem niesamowicie wdzięczna, że to stosunkowo niewiele po upadku z takiej wysokości" - napisała Slind.
ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewał
- Miałam szalone szczęście. Znam innych, którzy złamali biodra i doznali innych gorszych kontuzji przy takich upadkach - dodała na łamach norweskiego "VG".
29-latka zadebiutowała w Pucharze Świata w biegach narciarskich w Drammen w 2010 roku. Jej najlepszym wynikiem jest czwarte miejsce zdobyte w sezonie 2015/2016 w Kanadzie. W zeszłym roku nie startowała w zawodach PŚ. Slind świetnie spisywała się jako juniorka, a w dorobku ma m.in. pięć medali mistrzostw świata juniorów.
Czytaj też:
-> Medalistka olimpijska pokazała kartkę, którą nosiła w plecaku. "Myślałam, że jestem szalona"
-> IO wywołały w Japonii piątą falę koronawirusa? "Przyrost zakażeń jest potężny"