Julia Szeremeta w finałowej walce Pucharu Świata, rozgrywanym podczas Memoriału Feliksa Stamma, w kategorii 57 kg pokonała jednogłośnie Khumorabonu Mamajonovą z Uzbekistanu. Srebrna medalistka olimpijska z Paryża od początku kontrolowała sytuację w ringu. Werdykt nie mógł być więc inny.
Po walce trener Tomasz Dylak nie był jednak do końca zadowolony z postawy swojej zawodniczki, szczególnie w trzeciej rundzie. - Przed trzecią rundą powiedzieliśmy Julce, że wygrywa. Tego zawsze się boję u Julki, takiego minimalizmu i ta runda była odpuszczona. Pomimo tego, że sędziowie w ostatniej rundzie także poszli za nami, ja jako sędzia chyba bym nie dał nam w tej odsłonie wygranej - skwitował w rozmowie z Interią.
ZOBACZ WIDEO: Bartosiński marzy o wielkim rewanżu. Wskazał, z kim chciałby walczyć
- Jako trener uważam, że walka była bardzo bliska. Wydaje mi się, że sama Julka nie jest do końca zadowolona. Pewnie najbardziej z tego, że odpuściła trzecią rundę. Zamiast jeszcze podkręcić tempo, bo wiedziała, że zaraz mamy miesiąc przerwy, to wyszedł u niej, tak mi się wydaje, trochę minimalizm - dodał Dylak.
Trener Szeremety przyznał, że przed walką spodziewali się innej rywalki. Zamiast faworyzowanej Turczynki Esry Yildiz, Szeremeta zmierzyła się z Mamajonovą. Uzbeczka zaprezentowała się jednak z dobrej strony, a Dylak stwierdził wprost, że w przyszłości może być bardzo mocną przeciwniczką.
Dla Szeremety to już drugi medal Pucharu Świata w tym sezonie. Początkiem kwietnia wicemistrzyni olimpijska zdobyła w Brazylii srebro, przegrywając z reprezentantką gospodarzy Jucielen Romeu.
