Dramatyczny apel po ataku na Krzemieńczuk. "Zwracam się do naszych przyjaciół"

PAP/EPA / Na zdjęciu: Krzemieńczuk - zniszczone centrum handlowe
PAP/EPA / Na zdjęciu: Krzemieńczuk - zniszczone centrum handlowe

- Trudno wytłumaczyć ten atak - mówi Siergiej Radczenko po tym, co stało się w Krzemieńczuku. Rosyjskie pociski spadły na centrum handlowe zlokalizowane w mieście położonym w środkowej Ukrainie.

W tym artykule dowiesz się o:

Jak poinformował w poniedziałek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, rosyjskie wojsko ostrzelało centrum handlowe, w którym w momencie ataku mogło przebywać nawet 1000 osób.

W wyniku ataku budynek stanął w ogniu. Jak poinformował we wtorek Kyryło Tymoszenko, wiceszef biura prezydenta Ukrainy, liczba ofiar śmiertelnych poniedziałkowego ataku wzrosła do ponad 20. Kilkadziesiąt osób wymaga hospitalizacji.

Dlaczego Rosjanie zaatakowali budynek, w którym przebywali cywile? Dlaczego celem stał się obiekt, który nie ma żadnego znaczenia militarnego? Te pytania zadaliśmy Siergiejowi Radczence.

Ukraiński pięściarz jest doskonale znany kibicom nad Wisłą. W Polsce walczył z Krzysztofem Głowackim, Michałem Cieślakiem, Adamem Balskim i Arturem Szpilką. W czerwcu na gali KSW w Toruniu ponownie zmierzył się ze "Szpilą", ale tym razem na zasadach MMA. Pochodzący z Krzemieńczuka Radczenko jest zdruzgotany po tym, co stało się w jego mieście w poniedziałkowe popołudnie.

- Trudno wytłumaczyć to, co się stało. Armstor to tak naprawdę duże centrum handlowe. Znajduje się w nim wiele różnych lokali: sklep spożywczy, dwa duże sklepy AGD, sklepy dziecięce, odzieżowe i tak dalej - wylicza Radczenko.

Zapytany o motywy działania Rosjan, wskazał dwa potencjalne powody: pomyłkę lub działanie z pełną premedytacją.

- Być może celowali w którąś z fabryk zlokalizowanych w mieście, ale chybili. Nie można jednak wykluczyć, że swoimi działaniami chcą po prostu zastraszyć mieszkańców Ukrainy. Trudno jednoznacznie stwierdzić - wyjaśnia.

Radczenko zwraca jednocześnie uwagę na rosyjską propagandę. Przypomnijmy, że pierwszy zastępca przedstawiciela Rosji przy ONZ Dmitrij Poljański zarzucił stronie ukraińskiej prowokację.

- To nie pierwszy raz, kiedy robią jedną rzecz, ale w wiadomościach nie podają prawdy - ubolewa Radczenko.

Ukraiński pięściarz potwierdził, że mieszkańcy są zdruzgotani po rosyjskim ataku rakietowym. Nastroje i morale w mieście są na bardzo niskim poziomie.
- Każdy mieszkaniec Krzemieńczuka jest zszokowany po tym, co wspólnie przeżyliśmy. To nie jest wielkie miasto i każdy ma znajomego, który ucierpiał w wyniku ataku. Jedni zmarli, inni przebywają w szpitalu w stanie krytycznym - wyjaśnia.

Ale nie tylko to spędza sen z powiek mieszkańców Krzemieńczuka. Jak podkreśla Radczenko, najgorsze jest życie w strachu. Nikt nie może wykluczyć, że kolejne bomby spadną na Krzemieńczuk. - Wszyscy są przestraszeni, a każdy inaczej reaguje na alarmy o nalotach.

Ukraiński pięściarz za naszym pośrednictwem zaapelował również do społeczności międzynarodowej. - Podobnie jak prezydent Zełenski, proszę władze innych krajów, aby reagowały szybciej i podjęły działania, które jak najszybciej powstrzymają te akty terroryzmu. Ta wojna trwa, a nasz sąsiad nie odpuszcza. Wielu Ukraińców zostało bez dachu nad głową, inni wyjechali i potrzebują wsparcia. Dlatego zwracam się do naszych przyjaciół: nie poddawajcie się i wspierajcie nas Ukraińców - zakończył Radczenko.