Gorzkie słowa boksera przed walką o MŚ. "Teraz wystarczy głupota"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Łukasz Różański
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Łukasz Różański

Już 13 sierpnia walkę życia stoczy Łukasz Różański. Pogromca Artura Szpilki w Kolumbii zmierzy się z Oscarem Rivasem o kontrowersyjne mistrzostwo świata. Polak w rozmowie z "Super Expressem" ubolewa nad popularnością freak fightów.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez lata Łukasz Różański (14-0, 13 KO) uchodził wyłącznie za lokalnego bohatera. Chociaż większość walk wygrywał w imponującym stylu to na próżno było szukać wśród nich kogoś, kto mógłby stanowić dla Polaka realne zagrożenie.

Różański nieco bardziej zaczął być dostrzegany w momencie, kiedy zakończył karierę dwóch popularnych pięściarzy. Najpierw Izu Ugonoha, a później Artura Szpilki. Po tych porażkach obaj zdecydowali się na karierę w MMA.

Natomiast to pozwoliło bohaterowi rzeszowskich kibiców powędrować w górę rankingów. Co więcej, Polak wykorzystał fakt, że federacja WBC stworzyła nową kategorię wagową - bridger (do 102 kg). Niewielu pięściarzy chce walczyć w tej wadze, ponieważ jest ona sankcjonowana wyłącznie przez jedną międzynarodową organizację oraz przede wszystkim brakuje tam rywali, którzy mogliby przyciągnąć zainteresowanie szerszej publiczności.

ZOBACZ WIDEO: "Nie mam zamiaru tego ukrywać". Gamrot zaszalał po walce

To spowodowało, że Łukasz Różański szybko dostał szansę walki o pas mistrzowski. W kolumbijskim Cali przyjdzie mu się zmierzyć z bohaterem tamtejszej publiki - Oscarem Rivasem (28-1, 19 KO). Do pojedynku dojdzie już 13 sierpnia (więcej TUTAJ).

W rozmowie z "Super Expressem" Różański był mocno rozgoryczony faktem, że polskie media nie dostrzegają jego życiowej szansy. Co więcej, ubolewał nad większą popularnością freak fightów niż jego przygody w wadze bridger.

- Myślę o tym, że do walki został miesiąc, a w mediach więcej niż o pojedynku o pas mistrza świata pisze się o śmiesznych starciach freaków. Bo to się klika. Teraz łatwiej zdobyć fame - wystarczy komuś nabluzgać, nie trzeba chodzić na salę i trenować kilka lat. Jak walczyłem w boksie olimpijskim, to trzeba było coś osiągnąć, by trafić przed kamerę i udzielić wywiadu. Teraz wystarczy głupota i wszyscy o tym piszą - mówił Łukasz Różański.

Już 13 sierpnia Łukasz Różański będzie miał okazję pokazać umiejętności w walce z Oscarem Rivasem. Kto wie, być może po sukcesie w wadze bridger pokusi się o to, aby sprawdzić się, w którejś z bardziej prestiżowych kategorii.

Zobacz także: Stanowcza reakcja na zaczepki "Diablo"
Zobacz także: Legenda boksu oskarżona o molestowanie

Komentarze (0)