- Meyna napisał do mnie na Instagramie z luźną propozycją walki - przyznał Adam Kownacki w rozmowie ze sport.tvp.pl.
Od tej wiadomości wszystko się zaczęło, a w piątek 10 listopada oficjalnie potwierdzono informację o walce, stawką której będzie mistrzostwo kraju.
34-latek walką w Koszalinie spełni swoje marzenie o walce w kraju. Będzie to też dla niego okazja do przerwania swojej czarnej serii. Kownacki przegrał cztery ostatnie pojedynki, chociaż jedna - z Joe Cusumano - może być zweryfikowana na "no contest", ponieważ w organizmie rywala wykryto niedozwolone środki.
ZOBACZ WIDEO: Damian Janikowski: "Będziemy się nawzajem okładać. Albo ja padnę, albo on"
Wygranej z Kacprem Meyną Kownacki jest jednak pewny. Co prawda - jak powiedział w rozmowie z ringpolska.pl - rywala nie lekceważy, ale przyznaje, że pojedynek zakończy się przed czasem i znokautuje go.
Zdradził też ciekawy zapis w kontrakcie. Jeżeli faktycznie wygra przez nokaut to Meyna nie będzie miał możliwości rewanżu. - Dokładnie! - odparł krótko Kownacki zapytany o ten punkt w umowie.
- Robię swoje i trzeba iść do przodu - dodał. Zwrócił też uwagę na pewną kwestię. - To jest dla niego duży egzamin - przyznał szczerze. 24-latek do tej pory legitymuje się bilansem 11-1 (7 KO). Wygrana nad Kownackim byłaby dla niego bardzo prestiżowa i mogła posłużyć za trampolinę w karierze.
Meyna od 2022 roku dzierży pas zawodowego mistrza Polski w wadze ciężkiej, który wywalczył po wygranej z Jackiem Piątkiem.
Zobacz także:
Ostro przejechał się po Adamku. "Brak klasy"
"Zamordowano ponad 250 sportowców". Kliczko grzmi