Fani wagi ciężkiej oczekiwali powrotu Joe Joyce'a (16-2, 15 KO). Brytyjczyk od lat uważany był za nadzieję wagi ciężkiej i kolejnym pięściarzem ze Zjednoczonego Królestwa, który miał podbić światowe ringi. Wszystko szło dobrze do momentu walki z Chińczykiem Zhangiem Zhileiem. Ten dwukrotnie zdominował Joyce'a, co postawiło dalszą poważną karierę Brytyjczyka pod znakiem zapytania.
Joe Joyce jednak nie poddał się i wrócił do ringu. Jego pierwszym rywalem po wspomnianych porażkach był Kash Ali (21-3, 12 KO). Biorąc pod uwagę rekord Aliego oraz jego rozpoznawalność na rynku brytyjskim, m.in. z powodu kontrowersji w walce z Davidem Pricem w 2019 roku, był to ciekawy wybór na powrót nadziei wagi ciężkiej.
Sama walka, delikatnie mówiąc, nie porwała. Joyce dominował, ale starcie było toczone w wolnym tempie i faworyt nie potrafił przyspieszyć w odpowiednich momentach. Mimo wszystko to wystarczyło, aby wystarczająco zmęczyć Kashę Aliego. W 10. rundzie Joe Joyce potwierdził, że nadal ma silne uderzenie i znokautował rywala, który miał poważne problemy, aby wstać z maty. Ostatecznie mu się to udało, ale sędzia oszczędził jego zdrowie i zakończył pojedynek.
The Juggernaut is back!
— Boxing on TNT Sports (@boxingontnt) March 16, 2024
Joe Joyce stops Kash Ali in the final 30-seconds of the fight!
Watch the #Magnificent7 LIVE on TNT Sports 1 and discovery+ pic.twitter.com/kXolifeA0n
Ta wygrana była ważna dla Joyce'a, aby udowodnić, że nadal ma dużo do zaoferowania w bokserskiej wadze ciężkiej. Z drugiej strony, dla Kash Ali, był to moment, aby udowodnić swoje umiejętności na arenie międzynarodowej, chociaż tym razem nie udało mu się zwyciężyć.
Biorąc pod uwagę ostatnią popularność starć czołówki wagi ciężkiej na galach w Arabii Saudyjskiej, można się spodziewać, że Joe Joyce będzie jednym z tych pięściarzy, który może spodziewać się zaproszenia na jedną z tych gal. Z pewnością jego wielkim atutem jest to, że jego walki często kończą się przed czasem.
ZOBACZ WIDEO: Brutalne słowa nt. polskiego pięściarza. "To powinien być absolutny koniec"
Zobacz także: Materla poległ w 1. rundzie
Zobacz także: Potężny nokaut Polaka