Po piątkowej gali Knockout Boxing Night 35 w Rzeszowie Polska straciła jedynego mistrza świata w boksie zawodowym. Do tego momentu był nim Łukasz Różański (15-1, 14 KO), który rządził w kategorii bridger. Jego panowanie jednak nie trwało długo, bowiem już w pierwszej obronie pasa WBC przegrał z Lawrencem Okoliem (20-1, 15 KO).
Starcie Brytyjczyka z Polakiem było pełną deklasacją. Okolie, który jeszcze niedawno był mistrzem świata w kategorii cruiser, pokazał, że jest zdecydowanie lepszy pięściarsko od naszego reprezentanta. Wystarczy powiedzieć, że w pierwszej rundzie aż trzykrotnie kładł go na deski i ostatecznie znokautował.
Po walce Łukasz Różański był wyraźnie rozgoryczony swoją postawą. W rozmowie z mediami tłumaczył, iż jego rywal wygrał przez stosowanie zasad brudnego boksu. To miało go totalnie rozbić.
- Dostałem cios w tył głowy i było k***a po wszystkim - mówił Różański z żalem.
ZOBACZ WIDEO: Szpilka przyszedł do jego szatni. Wrzosek zdradza treść rozmowy i ocenia walkę
Polak nie był zbyt rozmowny na konferencji prasowej. Natomiast odniósł się do tego, dlaczego na pierwszą obronę pasa mistrzowskiego wybrał prawdopodobnie najtrudniejszego rywala w swojej zawodowej karierze.
- Chciałem wyzwania. Nie myślałem, że to będzie tak wyglądało. Liczyłem się z trudną walką, ale nie spodziewałem się końca w 1. rundzie - tłumaczył.
- Okolie był silny. Zadawał naprawdę silne ciosy i było czuć tę różnicę wagi pomiędzy nami - dodał Polak.
Nasz reprezentant nie odniósł się do tego, jak będą wyglądać plany jego dalszej kariery. Do tej pory słynął z długich odstępów pomiędzy walkami. Gdy dodamy do tego, że ma już 38 lat, to ciężko wyobrazić sobie powrót Łukasza Różańskiego na szczyt, w którejkolwiek kategorii wagowej.