- Chisora wstał od stołu, zdjął koszulkę i w agresywny sposób do mnie podszedł. Opanowywałem się, ale on spowodował zamieszki - wyjaśnił. - Niestety, niektórzy członkowie jego świty zachęcali do chaosu - napisał David Haye na swojej stronie internetowej.
Brytyjczyk potwierdził słowa swojego trenera, który wyjaśnił, że Haye nie uciekł przed policją, a jedynie udał się na wcześniejszy lot, by uniknąć ponownego spotkania z Chisorą w hotelu.
- Zdaję sobie sprawę, że nie jestem aniołkiem – nie mam nic przeciwko ostrym wypowiedziom, by poprawić swój wizerunek - ale nigdy w ciągu mojej 21-letniej kariery nie byłem uczestnikiem, a nawet świadkiem takich wydarzeń. Jeśli będzie potrzeba, będę pomagał wszelkim organom wyjaśniającym tę sytuację i mam nadzieję, że ostateczne wnioski wyciągnięte z tego incydentu będą zrealizowane.
- Mam też nadzieję, że Dereck Chisora będzie w stanie nauczyć się czegoś z błędów popełnionych w weekend, naprawi je i zademonstruje pełen potencjał w ringu - kończy swój wywód Haye.