Ze starszym z braci Kliczko w przeszłości walczyli Albert Sosnowski oraz Tomasz Adamek. "Dragon" i "Góral" przegrali jednak z kretesem. Bukmacherzy nie mają złudzeń, że ich los podzieli w sobotę w starciu z Władymirem także trzeci z Polaków. W kraju nie brakuje jednak hurraoptymistów, którzy stawiają na zdecydowane zwycięstwo Wacha.
Takie podejście nie podoba się Krzysztofowi Kosedowskiemu.
- Nie pompujmy tego balonu. Po co, no po co to robić? Mariusza czeka arcytrudne wyzwanie, a takie głosy, że nadszedł kres ery Kliczki nie pomagają, a tylko szkodzą Wachowi. Każdy z Polaków chce, by wygrał "Wiking", nic w tym dziwnego, ale nie przesadzajmy w drugą stronę. Ja też po cichu liczę na Wacha, ale popatrzmy realnie - to Kliczko jest zdecydowanym faworytem i każdy inny wynik niż jego pewny triumf będzie sensacją - przyznaje Kosedowski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Atuty Kliczki wszyscy dobrze znamy. A jakie są plusy po stronie Wacha?
- Szczerze to trudno coś więcej powiedzieć o Wachu. Popatrzmy na nazwiska jego rywali oraz na nazwiska rywali Kliczki. Dla Mariusza to będzie tak naprawdę pierwszy tak poważny sprawdzian, pierwsza walka przed tak dużą publicznością i o tak wysoką stawkę. A przecież dla Ukraińca to chleb powszedni. Na całe szczęście sport, bez względu na dyscyplinę, nie byłby taki piękny, gdyby od czasu do czasu nie zdarzały się niespodzianki. Może w sobotę będziemy świadkami jednej z nich...
"Pompowanie balonu nie pomaga Wachowi"
Mariusz Wach skazywany jest na pożarcie, ale nad Wisłą kibice wierzą, że "Wiking" sprawi niespodziankę. W tym gronie jest również brązowy medalista olimpijski Krzysztof Kosedowski.
Źródło artykułu: