- Walka była wyrównana, ale Steve nie jest punczerem i nawet jakby mnie trafił, to nic by się nie stało. Zresztą kilka razy sam był zamroczony i ratował go gong albo klincz - powiedział Tomasz Adamek.
"Góral" atakował głównie w końcówkach rund. Czy to był element taktyki? - Nie mogłem naciskać przez pełne dwanaście odsłon, bo jestem tylko człowiekiem - wyjaśnił.
W zgodnej opinii obserwatorów Steve Cunningham zaprezentował się w sobotę zaskakująco dobrze. - Zrobił krok naprzód. Trudno się temu dziwić, jednak nie zaskoczył mnie niczym poza bieganiem. Mam nadzieję, że pojedynek podobał się kibicom. Nokautu wprawdzie nie zobaczyli, ale nie zawsze jest on możliwy - zaznaczył pięściarz z Gilowic.
Przypomnijmy, że rewanżowe starcie Adamka z Cunninghamem zakończyło się kontrowersyjnym niejednogłośnym triumfem Polaka (115:112, 113:115, 116:112).
źródło: Orange Sport
ale to co tomek robi w wadze ciężkiej jest przykre,przecież on jest za mały ,nabiera wagi Czytaj całość
Do następ Czytaj całość