4 listopada w Kazaniu Wach przystąpił do potyczki z mistrzem olimpijskim, Aleksandrem Powietkinem. Niestety postawa Polaka była rozczarowująca, w ringu "Wiking" był pasywny i nie podejmował ryzyka, a przewaga "Rycerza" była bezdyskusyjna. Porozbijany i obolały został zastopowany przez sędziego w ostatniej, dwunastej rundzie, po raz pierwszy w karierze przegrywając przed czasem. Po ponad miesiącu od tego wydarzenia dowiadujemy się, że w organizmie Wacha miały znaleźć się nielegalne substancje. W praktyce może to oznaczać definitywny koniec kariery 35-latka.
Dla zawodnika z Krakowa byłaby to recydywa, pierwsze takie zdarzenie miało miejsce po przegranej walce z Władimirem Kliczką w 2012 roku. W ringu była heroiczna postawa, a kilka tygodni później wybuchła prawdziwa burza. Okazało się, że Wach stosował stanozolol - steryd powodujący przyrost masy mięśniowej. Decyzja mogła być tylko jedna, kara dyskwalifikacji na osiem miesięcy, która w rzeczywistości zastopowała karierę na blisko dwa lata. Za drugim razem banicja może być o wiele bardziej dotkliwa.
Na razie informacji oficjalnie nie komentuje nikt z obozu Wacha.
Kowalkiewicz odpowiada Jędrzejczyk i wspomina ich walkę