20 lat temu Gołota pobił Bowe'a i przegrał. Kulisy słynnej walki w Madison Square Garden

Getty Images
Getty Images

11 lipca minęło 20 lat od pamiętnej walki Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowem w Madison Square Garden. Polak, który przed pojedynkiem z byłym mistrzem świata był skazywany na porażkę, w ringu dominował nad Amerykaninem. Dlaczego jednak nie wygrał?

W tym artykule dowiesz się o:

Przed starciem z Bowem, który po dwóch wygranych z Evanderem Holyfieldem miał już na horyzoncie wielki pojedynek z Mikiem Tysonem, niemal nikt nie dawał szans Gołocie na wygraną. Te malały tym bardziej, że wcześniej polski emigrant nie walczył z tak klasowymi rywalami jakich miał były mistrz świata, a jego jedynym poważnym sprawdzianem była wygrana walka z Danellem Nicholsonem.

Zarówno Polak i Amerykanin na swoim koncie mieli również sukcesy na scenie amatorskiej. Na igrzyskach olimpijskich w Seulu Bowe wywalczył srebrny medal (waga super ciężka), a Gołota brązowy (ciężka). Pięściarz urodzony w Warszawie do pojedynku przystępował jako niepokonany, notując serię 28 zwycięstw. Był on również pierwszym Polakiem, który śmiało przedarł się na wielką scenę boksu w Stanach Zjednoczonych. Jego drogą kilka lat później poszli także inni utalentowani polscy pięściarze.

Gołotę do najważniejszej walki w życiu przygotowali Lou Duva i Roger Bloodworth. Polak w Madison Square Garden był niesiony głośnym dopingiem i śmiało rozpoczął pojedynek. Z każdą rundą kibice zgromadzeni w nowojorskiej hali przecierali oczy ze zdumienia, gdyż to Gołota dyktował warunki gry. 28-letni Polak wykorzystywał wszystkie słabe strony rywala, którego forma mocno odstawała od tej prezentowanej we wcześniejszych walkach. Gołota już w 3. rundzie był bliski posłania Amerykanina na deski, ale ten znany z twardej głowy przetrwał jego nawałnicę ciosów.

Z niewiadomych przyczyn Gołota za cel upatrzył sobie również krocze Amerykanina, za co dwukrotnie sędzia ukarał go odjęciem punktu. Pomimo tego "Andrew" prowadził do 7. rundy na kartach wszystkich sędziów punktowych (66:67, 65:67, 65:67). Nikt poza Gołotą nie wiedział wówczas, dlaczego pomimo wyraźnej dominacji dąży on do przegranej przez dyskwalifikację. Czarny scenariusz spełnił się w siódmej rundzie, kiedy na 30 sekund przed jej końcem Gołota po raz kolejny trafił w krocze byłego mistrza świata. Sędzia Wayne Kelly musiał za to zagranie zdyskwalifikować podopiecznego Lou Douvy i w ten sposób Polak przegrał niemal wygraną walkę.

Tuż po tym, jak Bowe zwinął się z bólu po kolejnym ciosie poniżej pasa, do ringu wkroczyli ludzie z obozu Amerykanina, którzy rzucili się na Polaka. Gołota został przez jednego z nich trafiony telefonem komórkowym, który ówcześnie był zdecydowanie większy od dzisiejszych modeli. Po chwili w zamieszki włączyło się więcej osób i rozprzestrzeniły się one na całą Madison Square Garden. Do szpitala oprócz Gołoty, któremu na głowie założono 11 szwów, trafił też jego trener Lou Duva, który zasłabł w ringu i z hali został wyniesiony na noszach. Łączny bilans ofiar to 22 osoby, a 14 zostało aresztowanych.

ZOBACZ WIDEO: "Zachowanie Marco Hucka po porażce z Głowackim było i jest skandaliczne"

- Sama walka była bardzo brudna, pełna fauli. Trzy razy słownie ostrzegałem Gołotę za ciosy w krocze, zanim zacząłem odbierać mu punkty. Kiedy po raz drugi odebrałem mu punkty, powiedziałem do niego "Jeszcze raz uderzysz poniżej pasa, idziesz wziąć prysznic", on odpowiedział "Rozumiem". Odszedł do narożnika, po chwili znowu uderzył poniżej pasa, a Bowe upadał na ring. Zdyskwalifikowałem Gołotę - tak pojedynek z rozmowie z FightNews.com wspominał sędzia ringowy, Wayne Kelly.

Po takim zakończeniu pierwszego boju Bowe'a z Gołotą tylko kwestią czasu był rewanż. Do drugiej walki doprowadzono już w grudniu tego samego roku w Atlantic City, a historia udowodniła, że lubi się powtarzać. Pomimo dwóch porażek przez dyskwalifikację, kibice pokochali Gołotę, a popularność dała mu później możliwość wielkich walk, w tym tej o tytuł mistrzowski z Lennoxem Lewisem.

Waldemar Ossowski 

Źródło artykułu: