Andrzej Wasilewski: Pięściarze nie są otwarci na wiele nowoczesnych rzeczy

Właściciel grupy Sferis KnockOut Promotions Andrzej Wasilewski uważa, że polscy pięściarze - w przeciwieństwie do licznych zawodników MMA - nie umieją zadbać o swoją promocję. Wyjątkiem w świecie boksu jest dla niego Artur Szpilka.

- Polscy pięściarze potrafią promować się sami? Nie bardzo. A nawet bardzo słabo. Większość pięściarzy to są ludzie nauczeni ciężkiej pracy w jakiejś małej śmierdzącej salce, nie są otwarci na wiele nowoczesnych rzeczy. Niech pan zobaczy, jak niewiele w boksie było do niedawna efektownych tatuaży, fryzur, kolczyków i takich rzeczy. W MMA to jakby wszystko było od drugiej strony. Najpierw wizerunek, potem sport. Inna kultura. Brakuje tego naszym pięściarzom. Kwestia osobowości, charyzmy - mówi Andrzej Wasilewski w rozmowie z serwisem Boxing.pl.

Za przykład Wasilewski podaje Krzysztofa Głowackiego, który ma olbrzymi potencjał sportowy, ale nie wzbudza kontrowersji.

- Ładunek sportowy jego walki z Oleksandrem Usykiem był niesamowity, ale Krzysiek nigdy nie był kimś, kto budził kontrowersje. Chuligan z charakteru, ale dziś to przykładny ojciec rodziny. To się nie za dobrze sprzedaje. Z kolei pan Popek blizny na twarzy podobno sam sobie zrobił w jakiejś klinice chirurgicznej... - zauważa promotor.

Za wyjątkową postać w świecie boksu Wasilewski postrzega Artura Szpilkę.

- On trochę sam jest sobie promotorem. Ma to w sobie, tę energię, temperament, kontrowersję - przyznaje na łamach Boxing.pl.

ZOBACZ WIDEO Sensacyjny transfer przed KSW 37

Źródło artykułu: