Do walki Krzysztofa Zimnocha z 44-letnim Michaelem Grantem dojdzie 22 kwietnia na gali w Legionowie. Polski pięściarz, który do swoich pojedynków przygotowuje się w Londynie, ma przed sobą ostatni tydzień sparingów.
Niedawno mierzący 201 centymetrów Grant straszył Zimnocha, zapewniając, że do Polski przyleci po zwycięstwo. Polak zupełnie nie obawia się jednak jego warunków fizycznych.
- Walki z wielkoludami nie są dla mnie problemem. Sparuję z wysokimi pięściarzami, w tym z jednym bardzo wysokim i wszystko wygląda bardzo dobrze. Najcięższa praca już za mną. Przede mną ostatnie sparingi, a potem nagroda w postaci walki - mówi Krzysztof Zimnoch w rozmowie z ringpolska.pl.
Ostatni raz Zimnoch walczył w Legionowie w lutym ubiegłego roku, doznając jedynej w karierze porażki - z Mike'em Mollo. Od tamtego czasu zdołał wygrać trzy pojedynki - z Kontantinem Airichem, Marcinem Rekowskim oraz rewanżowy z Mollo. Teraz, przy okazji powrotu do Legionowia, chce zmazać plamę sprzed roku.
- Nie jestem typem pięściarza, który jest przesądny i ma złe wspomnienia z miejsc, gdzie walki mu nie wyszły. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że mogę walczyć w Legionowie, żeby zatrzeć złe wrażenie z ubiegłego roku, a przy okazji to całkiem niedaleko Białegostoku, więc liczę, że trochę osób przyjedzie, aby mnie wspierać - tłumaczy Zimnoch.
Aktualny rekord Zimnocha na zawodowych ringach to 21 zwycięstw, 1 remis i 1 porażka.
ZOBACZ WIDEO: Ewa Piątkowska: konflikt z Ewą Brodnicką to najlepsze, co mi się przytrafiło