Luis Ortiz, który w marcu 2018 roku przegrał przez TKO w 10. rundzie z Deontay'em Wilderem w walce o mistrzostwo świata federacji WBC w wadze ciężkiej twierdzi, że Dillian Whyte powinien podjąć rękawice i zmierzyć się z nim 1 grudnia.
- Posłuchaj młody człowieku. Na gali Wilder - Fury jest wolne miejsce, więc możemy wtedy stanąć do walki - stwierdził Kubańczyk.
W odpowiedzi na te słowa Brytyjczyk zamieścił na Twitterze post, w którym napisał, że może spotkać się z Ortizem 22 grudnia. Właśnie ten dzień jest zarezerwowany na powrót Dilliana Whyta. Sporo mówiło się o rewanżowym pojedynku z Derekiem Chisorą w tym terminie, jednak potencjalne zwycięstwo nad Kubańczykiem może przynieść większe korzyści 30-latkowi.
- Po długich rozważaniach jestem skłonny przyjąć twoją propozycję. Jeżeli nie chcesz przylecieć do USA, to ja przylecę do ciebie i będę walczył na twoim własnym podwórku. Dość już tego gadania, prześlij kontrakt na walkę i będę. Teraz masz naprawdę poważny problem - zakończył Ortiz.
Dillian Whyte kilka dni wcześniej wypowiedział się na temat negocjacji z Ortizem.
- Proponowaliśmy pojedynek Kubańczykowi już wiele lat temu, ale on jej nie chciał. Nie chciał również przyjąć walki tego lata, życzył sobie wielkich pieniędzy, mimo że przegrał z Wilderem. Dał nam do zrozumienia, że nie będzie gotowy na 28 lipca, kiedy termin walki był zarezerwowany. Śmieszne jest to, że tego samego dnia boksował jednak z kimś innym - powiedział poirytowany Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO KSW 45: Akop Szostak wściekły na rywala po koszmarnym debiucie