Waldemar Ossowski: Rewanż potrzebny od zaraz (komentarz)
Walka pomiędzy Arturem Szpilką a Mariuszem Wachem była najlepszą reklamą polskiego boksu zawodowego. Dramaturgia pojedynku i wynik, o który wciąż sprzeczają się bokserscy eksperci i kibice, sprawiają, że rewanż wydaje się być kwestią czasu.
Wach w werdykcie knuł spisek, czuł się oszukany, ale przecież doskonale wiedział, że to promotor jego rywala jest organizatorem tego pojedynku. Na znokautowanie Artura Szpilki miał on 10 rund, a zdecydowanie ruszył dopiero w ostatniej. Gdyby walka trwała jeszcze dwie rundy, to pewnie Wach byłby zwycięzcą. Niestety, "Viking" w tym starciu przespał swoją szansę, ale była to jedna z jego najlepszych walk w ostatnich latach. Widać było, że krakowianin do starcia w Gliwicach przygotowywał się solidnie.
Po dobrym, pierwszym starciu i kontrowersyjnym werdykcie rewanż wydaje się kwestią czasu. Zresztą druga walka to okazja na finansowy strzał w "10". Tym razem będzie ją można transmitować nawet w systemie PPV. Jeśli polski boks ma się odrodzić na nowo, to tylko dzięki takim pojedynkom. Oglądalność na poziomie niemal 2 milionów mówi sama za siebie, kiedy inne gale na naszym rynku nie przekraczają nawet 100 tysięcy oglądających.
Czy podobne zdanie, co do rewanżu będzie miał promotor Artura Szpilki? Z pewnością druga walka z Wachem to ryzyko, ale przecież nikt nie chce oglądać kolejnych starć "Szpili" z bokserami pokroju Dominika Guinna. Jest ryzyko, jest zabawa. Jeśli pięściarz z Wieliczki chce jeszcze coś osiągnąć w królewskiej wadze na świecie, to tylko poprzez takie bitwy jak ta ostatnia.
Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>>