Głowacki w ćwierćfinale turnieju, 10 listopada ubiegłego roku w Chicago, pokonał po jednogłośnej decyzji sędziów Maksima Własowa i zdobył tymczasowy tytuł mistrza federacji WBO.
Z kolei Mairis Briedis na tej samej gali odprawił Neola Gevora. Łotysz, podobnie jak Polak, w zawodowej karierze doznał tylko jednej porażki, a jego pogromcą okazał się Ołeksandr Usyk. 34-latek to były mistrz federacji WBC w kategorii junior ciężkiej, który w pokonanym polu zostawił m.in. Marco Hucka czy Mike'a Pereza.
Z kolei Krzysztof Głowacki to były regularny czempion federacji WBO. Pięściarz z Wałcza, po stracie tytułu we wrześniu 2016 roku, zwyciężył 5 kolejnych pojedynków. "Główka" za pierwszą walkę z Maksimem Własowem zarobił 200 tysięcy dolarów oraz zgarnął bonus w wysokości 400 tysięcy za awans do półfinału. Polak do swoich starć przygotowuje się pod okiem trenera Fiodora Łapina.
Jeśli Ołeksandr Usyk zdecyduje się do czerwca na przejście do kategorii ciężkiej, to stawką pojedynku Głowacki - Briedis będą mistrzowskie pasy federacji WBO i WBC w wadze junior ciężkiej.
Zobacz także: Kownacki coraz bliżej walki o pas
- Nie mogę się już doczekać walki w Rydze. Boksowałem tam w 2017 roku i pamiętam, jaka panowała tam atmosfera, pamiętam tysiące kibiców wspierających Briedisa - powiedział Krzysztof Głowacki.
Gala World Boxing Super Series w Rydze odbędzie się 15 czerwca. W drugiej parze półfinałowej rękawice skrzyżują Yunier Dorticos oraz Andrew Tabiti.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): widowiskowy nokaut "latającym kolanem"