Martirosyan 5 maja 2018 roku uratował galę w Carson, gdyż w ostatniej chwili zgodził się wejść na zastępstwo za Saula Alvareza do walki z Giennadijem Gołowkinem. Pięściarz pochodzący z Armenii szybko jednak przegrał przez nokaut w 2. rundzie.
32-letni bokser, mieszkający na stałe w Stanach Zjednoczonych, przyznał, że zaraz po walce wpadł w depresję. - Od czasu walki z Gołowkinem miałem depresję. Wyświadczyłem przysługę Donowi Kingowi i HBO, beze mnie straciliby miliony. Na koniec zostałem fatalnie potraktowany. Don wziął dużo kasy za tę walkę i jeszcze chce, żebym zapłacił podatki za pieniądze, które mi zabrał - powiedział Vanes Martirosyan.
Zobacz także: Coraz bliżej porozumienia Wildera z Furym
Za walkę o mistrzostwo świata federacji WBO, WBA i WBO Armeńczyk zgarnął 225 tysięcy dolarów, ale prawdopodobnie był to jego ostatni pojedynek przy współpracy z Donem Kingiem.
- Wszyscy mówili, że Don King to gnojek, zły promotor, że jest przebiegły jak wąż. Poszedłem do niego, bo myślałem, że chociaż jedną osobę w życiu potraktuje dobrze, ale zostałem wykiwany - dodał.
Zobacz także: Robert Parzęczewski poznał kolejnego rywala
Martirosyan to niedoszły rywal Macieja Sulęckiego. Do ich pojedynku miało dojść w marcu 2018 roku, ale ostatecznie Polak zmierzył się z Danielem Jacobsem.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #28: najlepsze akcje z gali FEN 23