Maciej Sulęcki bierze na klatę porażkę z Demetriusem Andrade w pojedynku, którego stawką był pas federacji WBO w kategorii średniej - WIĘCEJ TUTAJ. "Striczu" zapowiada powrót do ringu jeszcze w tym roku i... starania o zakontraktowanie kolejnej walki o tytuł mistrza świata.
Polski pięściarz wyklucza jednak drugie podejście do Andrade. - Nie. Gdybym mógł wybrać drugą walkę o pas z tym przeciwnikiem, a na przykład Giennadija Gołowkina w starciu bez tytułu, bez wahania wskazuję na drugą możliwość. Nie chciałbym walczyć drugi raz z Andrade - przyznał Sulęcki w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
30-latek zdaje sobie sprawę z tego, że w starciu z Andrade w pewnym sensie "stracił twarz". Nie pokazał bowiem w ringu charakteru, z którego jest znany. Teraz - w kolejnej walce - będzie więc miał coś do udowodnienia.
ZOBACZ: Boks. "Myślałem, że nie żyje. Nie ruszał się". Dereck Chisora wspomina walkę Wilder vs Szpilka >>
- I powiem teraz o czymś dla mnie ważnym: nie przyjmę walki ze słabszym rywalem. Wolę w ogóle nie boksować, niż obijać słabych. Potrzebuję rywali pokroju Luisa Ariasa czy Steve'a Rollsa, który walczył z Gołowkinem. (...) Na kotleta i ogórki to ja mogę iść do restauracji - podsumował.
"Striczu" chce trudnych wyzwań, ponieważ nie zamierza rezygnować z marzeń o pasie mistrzowskim. To ciągle jest priorytetem w jego karierze pięściarskiej. Cele się nie zmieniają, pomimo wpadki w walce z Andrade. - Te są jasne: chcę być mistrzem świata - zakończył Sulęcki.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #34: menadżer o możliwym powrocie Marcina Różalskiego