Wielokrotny mistrz świata w sześciu kategoriach wagowych, 46-letni Oscar De La Hoya, kolejny już raz popadł w kłopoty z prawem. Dziennikarze TMZ Sports dotarli do akt sprawy w śledztwie prowadzonym przeciwko legendzie boksu zawodowego.
Kobieta, która pozywa byłego sportowca, ze względów bezpieczeństwa używa pseudonimu "Jane Doe". Oskarża ona De La Hoyę o to, że w 2017 r. napadł ją na tle seksualnym w swoim domu w Pasadenie.
Według relacji "Jane Doe", która z zawodu jest pielęgniarką, De La Hoya podczas spotkania z nią (para była kochankami) był pod wpływem alkoholu, a także odurzenia prawdopodobnie po zażyciu kokainy. Mężczyzna miał nalegać na łóżkowe eksperymenty, a kiedy usłyszał odmowę, wpadł w szał.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): najciekawsze akcje gali FEN 26
ZOBACZ: Prezydent UFC ostro o Oscarze De La Hoyi. "Ćpun gada głupoty" >>
"Był sfrustrowany. Chwycił mnie i przytrzymał, po czym obezwładnił. Potem wsunął mi mocno pięść w pochwę. Poczułam ogromny ból i wściekłość. Po wszystkim proponował mi alkohol. Uciekłam stamtąd. Musiałam iść do lekarzy. Leczyłam się na zespół stresu pourazowego (PTSD)" - cytuje kobietę TMZ Sports.
Amerykańskie media przypominają, że to nie pierwszy raz, kiedy De La Hoya ma kłopoty z prawem. W 1998 r. pięściarz meksykańskiego pochodzenia został oskarżony o gwałt, do którego miało dojść w pokoju hotelowym w Cabo San Lucas. Proces zakończył się polubownie w 2001 r.
ZOBACZ: Oscar De La Hoya aresztowany >>