Boks. Artur Szpilka - Sergiej Radczenko. Piotr Jagiełło: Punktacja nie miała nic wspólnego z rzeczywistością

Newspix / PIOTR KUCZA / Na zdjęciu: walka Artur Szpilka - Sergiej Radczenko
Newspix / PIOTR KUCZA / Na zdjęciu: walka Artur Szpilka - Sergiej Radczenko

Artur Szpilka sędziowską decyzją wygrał na punkty z Sergiejem Radczenko. Werdykt ten wywołał ogromne kontrowersje. - Amator zrobiłby to o wiele lepiej - powiedział komentator TVP Sport, Piotr Jagiełło.

W walce wieczoru gali Boxing Knockout Night w Łomży Artur Szpilka odniósł zwycięstwo. Dwóch sędziów punktowych wskazało na Polaka, jeden ocenił, że pojedynek powinien zakończyć się remisem. Szpilka dwukrotnie leżał na deskach, był liczony, ale mimo to wygrał. Po ogłoszeniu werdyktu, komentatorzy Piotr Jagiełło i Sebastian Szczęsny nie zostawili na arbitrach suchej nitki. Otwarcie mówili, że to skandaliczna decyzja, a Szpilka walkę przegrał.

Łukasz Witczyk, WP SportoweFakty: Sędziowie zdecydowali, że Artur Szpilka był lepszy w walce z Sergiejem Radczenką. Jak pan oceni ich werdykt?

Piotr Jagiełło, komentator TVP Sport: Prawda jest taka, że punktacja tej walki nie miała nic wspólnego z rzeczywistą oceną sytuacji w ringu. Trzeba to powiedzieć otwarcie, że to był ordynarny przekręt austriackich sędziów. Ktoś powinien zająć się tymi ludźmi, bo niekompetentna ekipa pracuje przy bokserskich imprezach i to jest niedopuszczalne, by w taki sposób punktowali i oceniali walkę. W zasadzie amator zrobiłby to o wiele lepiej. W głowie się nie mieści, co wyczynili sędziowie.

Druga sprawa, to sędzia ringowy, który w dziewiątej rundzie przeszkodził Radczence w być może najpoważniejszym szturmie w całej walce. Ten człowiek się tak zakręcił, że w kolejnej rundzie przeszkodził Szpilce, gdy ten ruszył do przodu. Mamy do czynienia z czwórką ludzi niekompetentnych, którzy nie nadają się do pracy na poważnych imprezach bokserskich. Taka jest moja ocena tej sytuacji.

ZOBACZ WIDEO: Artur Szpilka skomentował werdykt i walkę z Siergiejem Radczenką

Tak naprawdę czterech sędziów zrobiło z tej walki cyrk.

Można tak niestety powiedzieć, że to był cyrk zarządzany przez ludzi z Austriackiej Komisji Bokserskiej. Dużo przemyśleń jest na bazie tej imprezy. Absolutnie trzeba wprowadzić roszadę, bo nie wyobrażam sobie, by ci sami ludzie przyjechali i pracowali przy kolejnych walkach w Polsce. Musi dojść do poważnych rozmów i błyskawicznego wyciągnięcia wniosków. Wystawili sobie taką laurkę, która ich dyskredytuje z jakiejkolwiek poważnej pracy sędziowskiej.

Po zakończeniu walki wraz z Sebastianem Szczęsnym ostro wypowiadaliście się na temat decyzji. Często zdarza się panu, by używać takich słów po zakończeniu komentowanych pojedynków?

Zależy jak to rozłożymy. To są słowa szczere. Uważam, że fundamentem pracy komentatora jest szczerość i na tym bazowałem od zawsze. To były dość mocne słowa, wynikające z tej ringowej sytuacji. Nie jest to dla nas codzienność, by takie coś działo się na naszych oczach i żebyśmy musieli w sposób błyskawiczny się do tego odnieść. Nie wyobrażam sobie z kolei, byśmy się do tego nie odnieśli. To zadziałało jak na pstryknięcie palcem. W ten sposób należało się zachować. Uważam, że my jako komentatorzy wykonaliśmy swoją pracę należycie. Zupełnie przeciwnie do tego, co wykonali parodyści. Nazwałem tak tych ludzi i trzymam się tej narracji. Ta czwórka nie nadaje się do pracy przy boksie.

Kontrowersje wzbudził też sędzia ringowy. To nie pierwszy raz, gdy arbiter wpływa na losy walki. Tak było w przypadku 77-letniego Roberta Byrda, który prowadził walkę Krzysztofa Głowackiego z Mairisem Breidisem.

Mając przecież fatalne doświadczenia z walki w Rydze Krzysztofa Głowackiego z Mairisem Breidisem, gdy w ringu był sędzia Robert Byrd. To człowiek, który pod względem warsztatu, w tym momencie nie nadaje się do sędziowania. Widzieliśmy, jak potrafił zepsuć walkę, ile zdrowia musiał stracić Krzysztof Głowacki przez jego błędy. Szokujące jest to, że minęło kilka tygodni, a Byrd wraca do pracy i sędziuje dalej. To jest apel do całych organów bokserskich: nie można dopuszczać do takich zaniechań, że ludzie, którzy popełniają katastrofalne błędy, chwilę później znów pracują. Mamy tyle materiałów do przemyśleń, że należy wyciągnąć konkretne wnioski i zapisać to sobie głęboko w pamięci.

"Czasami warto wyłączyć tych beznadziejnych komentatorów z TVP i oglądać walki bez głosu, samemu sobie nadawać obraz całej sytuacji" - mówiła po walce Kamila Wybrańczyk. Jak odniesie się pan do słów partnerki Artura Szpilki?

Mogę tylko powiedzieć tyle, że dziś jest Dzień Kobiet i życzę jej wszystkiego najlepszego z tej okazji. Nie chcę się odnosić do jej słów wypowiedzianych w emocjach, związanych z walką ukochanego. Nie mam nic do dodania poza życzeniami.

Czy miał pan jakiś kontakt z Arturem Szpilką po walce?

Widzieliśmy się rano na śniadaniu, ale nie było żadnej rozmowy między nami. Przywitaliśmy się i tyle. To całe kulisy. Trzeba wziąć pod uwagę kilka spraw związanych z Arturem Szpilką. To człowiek, który kocha boks. W sobotę spędziłem z nim dużo czasu. Byliśmy na kawie, rozmawialiśmy i o boksie i o życiu. Widać w nim niesamowitą pasję do pięściarstwa. Chciałbym, żeby każdy z nas miał taką pasję do wykonywanych obowiązków. Ma też pełen optymizm. Jego da się lubić. To człowiek z sercem na dłoni, uśmiechem, optymizmem. Z drugiej strony, patrząc na walkę z Radczenką, pokazał serce wojownika. To, co zrobili sędziowie, nie jest jego winą. Artur walkę przegrał, ale zaprezentował wielkie serce do boksu. Były błędy, o których wiemy, ale jedno nie ulega wątpliwości: Artur Szpilka jest wojownikiem.

Można wysnuć wniosek, że sędziowie wyrządzili Szpilce krzywdę, gdyż teraz jest przez kibiców mocno krytykowany w sieci.

Fundamentalną sprawą jest to, że Szpilka nie jest winny temu, że sędziowie punktowali walkę w ten albo w inny sposób. Wiemy, jaka jest specyfika otoczenia, które jest wokół niego. Myślę o hejterach. Dla niego to nie jest nic nowego, że ludzie mówią bardzo wiele na jego temat czy kończą mu karierę. On do tego przywykł i wiem z prywatnych rozmów, że nie zwraca na to uwagi. Gdyby to robił, to pewnie by zwariował. Artur przez wielu jest krytykowany, często niesłusznie. Porównania, które są do niego stawiane są beznadziejne. Zakładam, że tutaj z jego strony nie ma analizy tego, co ludzie na ten temat powiedzą. To jest jego życie i on o nim decyduje. Nikt mu nie jest w stanie powiedzieć, w którą stronę ma iść.

Czytaj także:
MMA. UFC 248. Joanna Jędrzejczyk opuściła szpital. Nowe wieści o stanie zdrowia Polki
Boks. Media skomentowały walkę Kownackiego z Heleniusem. "Fin zszokował Polaka"

Komentarze (39)
avatar
Jacek Bralewski
9.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może Kamila powinna sędziować skoro tak dobrze się zna . Może ma układ z sędziami z Austrii 
avatar
yhym1920
9.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawa za szczerość i prawidłową ocenę sytuacji. Mówiło się że pinezka ma słabe ciosy w wadze ciężkiej i przeciwników nic one nie ruszają... Moim zdaniem nic się nie zmieniło. Spinka i w kogucie Czytaj całość
lewybdg
9.03.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
kamila wybrańczyk - autorytet w świecie boksu.. 
avatar
Piotr Biega
9.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szpilka powinien troche przypakować bo teraz wygląda jak kurczak 
avatar
diablo77
8.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przecież Szpilka jest cieniutki. On w tej chwili jest jak Nejman. Oni mogą walczyć między sobą- prawdopodobnie ktoś wygra(o ile sędziowie nie zdecydują się na remis ).