Często zdarza się tak, że ojcowie stają się autorytetami dla swoich synów, którzy chcą kroczyć ich śladami. Anthony Joshua zamierza jednak odciągać swojego czteroletniego syna od boksu. Woli, by ułożył sobie życie na swój sposób.
- To zbyt trudne. Boks jest niebezpiecznym sportem. Chcę, aby mój syn był jak najlepszym człowiekiem. Nie chcę jednak, by był porównywany ze mną. Nie będziesz gwiazdą boksu bez przechodzenia przez męki - podkreśla Joshua, cytowany przez "Daily Mirror".
Pięściarz zdradza, że stara się chronić swoją rodzinę przed wszystkimi kwestiami dotyczącymi kariery pięściarskiej. Gdy przekracza próg domu, próbuje nie nawiązywać do boksu.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): zobacz najlepsze akcje z gali EFM 3!
- W domu tak naprawdę nikt nie myśli o mnie jak o sławnym pięściarzu czy coś takiego. Nie jestem gwiazdą. Syn też nie postrzega mnie w takich kategoriach. Wie, że walczę. To wszystko. Sprawy związane z boksem zawsze trzymam z dala od domu. Nie myślę o tym wtedy, gdy jestem z rodziną - dodaje.
Joshua zwraca uwagę na to, że kibice często kojarzą sport z jego pozytywnymi stronami. Mówią o sukcesach i wielkich pieniądzach, zapominając jednocześnie, jak wiele wyrzeczeń muszą dokonywać pięściarze. - Ludzie widzą tylko dobre strony boksu. Nikt nie interesuje się kontuzjami i siniakami czy podbitymi oczami - podsumowuje Anthony Joshua.
Czytaj także:
- Kolejna kontuzja Artura Szpilki. "Skończy się następną operacją"
- Paweł Skrzecz: Dostaliśmy po głowie