Finałowa walka turnieju o puchar Muhammada Aliego odbyła się bez udziału publiczności w Plazamedia Broadcasting Center w Monachium. Starcie Briedisa z Dorticosem miał poprzedzić pojedynek z udziałem Roberta Talarka, ale w sztabie Polaka wykryto koronawirusa i bój z Denisem Radovanem odwołano (czytaj więcej >>>).
W pojedynku finałowym Mairis Briedis przechytrzył Yuniera Dorticosa. Pogromca Mateusza Masternaka po dobrym początku walki, z czasem oddał inicjatywę, a jego ataki straciły na animuszu, zatrzymając się na szczelnej gardzie rywala.
Łotysz trafiał kombinacjami, zaznaczając przewagę na kartach punktowych. Briedis przyspieszył w drugiej fazie pojedynku, wykorzystując zmęczenie rywala. Dorticos starał się "upolować" faworyzowanego przeciwnika pojedynczym ciosem, ale ta sztuka nie udała mu się na przestrzeni 12 rund.
Po końcowym gongu Briedis cieszył się z wygranej. Sędziowie nie byli jednak jednogłośni. Jeden z nich przyznał remis (114-114), ale dwaj pozostali dali wygraną stosunkiem 117-111 dla 35-latka w Rygi.
Briedis nie tylko zwyciężył drugą edycję turnieju World Boxing Super Series w wadze cruiser, ale też odebrał Dorticosowi pas mistrza świata federacji IBF. 35-latek w półfinale w kontrowersyjnych okolicznościach pokonał Krzysztofa Głowackiego. Do tej pory tylko Ołeksandr Usyk zdołał pokonać Łotysza na zawodowstwie.
Czytaj także:
MMA. KSW 55: niepokonany Szwed rywalem Damiana Janikowskiego
MMA. UFC 253. Kibice wspierają Jana Błachowicza przed walką o pas
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Chalidow o bójce. "Rzuciło się na mnie jedenastu. Trzech znokautowałem"