Boks. Wilder - Fury, czyli wojna dwóch światów. Eksperci nie są jednomyślni
Już w nocy z soboty na niedzielę pięściarski hit - rewanżowa walka Deontaya Wildera z Tysonem Furym. Pierwsze starcie zakończyło się remisem. Czy tym razem ręka któregoś z pięściarzy powędruje w górę? Eksperci mają odmienne opinie.
Kacper Bartosiak (dziennikarz weszlo.com i komentator TVP Sport)
Pierwsza walka odpowiedziała na wiele pytań, ale nie na wszystkie. Tyson Fury pokazał, że jest być może jedynym pięściarzem z elity współczesnej wagi ciężkiej, którego Deontay Wilder nie będzie w stanie znokautować. Amerykanin z kolei kolejny raz dowiódł, że jest wielkim puncherem, ale jeśli nie trafia mocnymi ciosami to na tle kogoś sprawnego boksersko potrafi wyglądać momentami przeciętnie. Przez 12 rund doprowadził do celu zaledwie 17 proc. uderzeń - tak fatalnych statystyk nie miał w żadnym innym mistrzowskim występie.
Jeśli Fury był w stanie wyboksować Wildera po tak długiej przerwie, to tym bardziej może zrobić to teraz. Brytyjczyk tak naprawdę jest w stanie wygrać tę walkę na wiele sposobów. Zapowiada otwartą wojnę, ale to najmniej prawdopodobne rozwiązanie. Wiadomo, że jako jeden z nielicznych potrafił skutecznie boksować z Amerykaninem na dystans, ale być może tajną bronią okaże się prowadzenie walki w zwarciu. Wilder potrzebuje dużo miejsca, by zadać swoje najlepsze ciosy - lewy i prawy prosty. Jeśli Fury skutecznie uniemożliwi mu to zamykając go w kieszeni, to będzie zapisywał na koncie rundę za rundą. Pytanie, czy taki rzeczywiście będzie taktyczny plan na walkę, bo nowy trener Javan "SugarHill" Steward raczej się z takim boksem nie kojarzy.
W kontekście pierwszej walki warto przypomnieć jeszcze jedno - Wilder ani razu nie trafił tam firmowym prawym prostym bitym z pełną siłą. Można na to spojrzeć z dwóch stron - niby i tak był przecież bliski wygranej przed czasem, ale Fury pokazał jednak, że rozbrojenie tej bomby jest możliwe. Tym, co musi martwić i zastanawiać, jest jednak kondycja Brytyjczyka. Nie tylko Wilder zranił go w ostatniej rundzie walki - zrobił to także niedawno Otto Wallin i wcześniej Władimir Kliczko. Boksowanie w stylu Fury'ego - z masą efektownie wyglądających przyruchów - pochłania sporo energii, której przy zapowiadanych dodatkowych kilogramach również i tym razem może na ostatniej prostej zabraknąć.
Choć sam pojedynek trudno interpretować w innych kategoriach niż 50/50, to stawiam na lepszego boksera w tym zestawieniu. Wygrana Wildera przez nokaut oczywiście mnie w żaden sposób nie zdziwi, ale mam wrażenie, że potężny pojedynczy cios ratował mistrza federacji WBC już zbyt wiele razy. Mógł też przykryć fakt, że w wieku 34 lat Amerykanin jest już na delikatnej równi pochyłej, z czego przy jego specyficznym stylu nie zdążyliśmy sobie jeszcze zdać sprawy... Bez względu na wynik liczę na kapitalną reklamę boksu i spodziewam się trzeciej walki pomiędzy tymi znakomitymi pięściarzami.
Typ: Wygrana Tysona Fury'ego na punkty.
Na kolejnej stronie opinia Jakuba Biłuńskiego
Zobacz także: Boks. Wilder - Fury II: zaskakująca decyzja amerykańskiej komisji. Kibice będą rozczarowani
-
D95 Zgłoś komentarzWilder pewnie na punkty :)