Wasyl Łomaczenko (17-2, 11 KO) powrócił na zawodowy ring po roku przerwy. W lutym jego życie podobnie jak w przypadku rodaków zostało wywrócone do góry nogami. Rosja najechała na Ukrainę i rozpoczęła się wojna.
W ostatnich miesiącach Łomaczenko służył w ukraińskim wojsku podobnie jak wielu sportowców. Otrzymał co prawda zgodę na opuszczenie kraju, by móc trenować w spokoju do walki, ale wolał pozostać w ojczyźnie. Inaczej zachował się choćby Ołeksandr Usyk, który początkowo był w Ukrainie, ale później opuścił kraj.
Na gali w Nowym Jorku rywalem Łomaczenki był dotychczas niepokonany Jamaine Ortiz. Do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebny był werdykt sędziów. Ci jednogłośnie punktowali na korzyść Ukraińca (115-113, 116-112, 117-111).
Ukraiński pięściarz będzie zatem rywalem Devina Haneya (29-0, 15 KO), z którym zmierzy się o wszystkie pasy mistrzowskie tej kategorii. Ten pojedynek zapowiada się bardzo ciekawie.
Łomaczenko już pokazał, że jest wielkim wojownikiem, a teraz wróci ponownie do Ukrainy, by chwycić za broń. Nie wiadomo jeszcze, czy przed starciem o pasy mistrza świata Ukrainiec zmieni system przygotowań i jakiś czas przed walką opuści ojczyznę. Decyzja w tej sprawie zapewne jeszcze nie zapadła.
Czytaj także:
"Diablo" wrócił do ringu. Walka zakończona przed czasem
ZOBACZ WIDEO: Gamrot szczery do bólu. To dlatego przegrał walkę na gali UFC