Przed Tomaszem Adamkiem ostatnie chwile spokoju. Niedługo wraca do sportu i to na całego. Wiadomo już, że 24 lutego na gali KSW stoczy pojedynek z Mamedem Chalidowem. Wcześniej z kolei związał się kontraktem z Fame MMA i pewnie w tej organizacji także go zobaczymy w 2024 roku.
"Góral" jednak w tej chwili skupia się na sprawach przyziemnych. Nadchodzą święta Bożego Narodzenia, które spędzi w Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszka od wielu lat. Były mistrz świata jest osobą rodzinną i w gronie najbliższych usiądzie do wigilijnego stołu.
- Na stole zawsze musi być ryba biała. Jeżeli nie karp, to sea bass (okoń morski - przyp. red.), najlepsza ryba, moja ulubiona. Ale jeśli chodzi przyrządzanie potraw, to zostawiam kuchnie żonie i córkom - mówi w "Fakcie".
Adamek od razu odniósł się do kwestii, która nurtuje wielu Polaków w okresie świątecznym.
- Czy sam zabijam karpia? Jestem zawodowcem, do tańca i różańca. Jak trzeba, to się zabija. Pałką w łeb i po sprawie. "Góral" się nie boi, to tylko zwierzęta - przyznał.
Tomasz Adamek ostatnią walkę stoczył w 2018 roku i wówczas przegrał przez nokaut z Jarrellem Millerem. Nadchodzącym pojedynek z Chalidowem odbędzie się na zasadach bokserskich.
Pudzianowski rozbawił internautów. Już wie, co się stanie po świętach >>
Tak spędzi święta ze słynną żoną. Nie będą marznąć w Polsce >>