Sobotnia walka o pas organizacji WBO w wadze koguciej pomiędzy dotychczasową mistrzynią Niną Hughes a pretendentką Cherneką Johnson dostarczyła kibicom wielu emocji. Po 10 wyrównanych rundach o wyniku pojedynku musieli rozstrzygnąć sędziowie.
Spiker Dan Hennessey pierwotnie ogłosił, że pas mistrzowski obroniła Hughes. Brytyjka nie kryła radości z tego faktu i szybko wpadła w ramiona jednego ze swoich trenerów. Jej radość nie trwała jednak długo.
Ku konsternacji zawodniczek i kibiców, rywalki raz jeszcze zostały wezwane do werdyktu. Okazało się, że spiker popełnił błąd, a sędziowie punktowali na korzyść Cherneki Johnson, której ręka ostatecznie powędrowała do góry.
- Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Nieprawdopodobna sytuacja - mówił wyraźnie zaskoczony obrotem całej sytuacji komentator Sky Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 43-letnia legenda błyszczała na gali w Nowym Jorku
Po zmianie werdyktu Johnson zalała się łzami radości, a Hughes z niedowierzaniem rozkładała ręce. Niedługo potem obie zawodniczki skomentowały też całą sytuację w rozmowie z mediami.
- Po walce myślałam, że po prostu muszę zaakceptować ten werdykt. Nie jestem sędzią, ale cieszę się, że zorientowali się w błędnej decyzji - mówiła nowa mistrzyni.
- Nie rozumiem, jak można ogłosić zwycięzcę, a następnie zmienić wyniki. To jakiś żart. Czuję się, jakbym została okradziona. Musi dojść do rewanżu. Nie przegrałam tej walki - grzmiała z kolei rozgoryczona Hughes.
Co ciekawe, na nagraniu widać, że sędzia ringowy już przy pierwszym ogłoszeniu werdyktu zaczął unosił w górę rękę Johnson. Wydawał się też zaskoczony tym, że spiker ogłosił triumf jej rywalki. Cała sytuacja wywołała wiele dyskusji w środowisku bokserskim, a obóz Hughes uznał incydent za skandaliczny.
Czytaj też:
"To jest w życiu najważniejsze". Szpilka nie pozostawił wątpliwości
Szpilka przyszedł do jego szatni. Wrzosek zdradza treść rozmowy i ocenia walkę