Wawrzyk wraca do boksowania po bolesnej porażce przed czasem z Aleksandrem Powietkinem w walce o mistrzowski pas wagi ciężkiej. "Guliwer" w lutym błyskawicznie rozbił Danny'ego Williamsa, a w sobotę w Arłamowie znalazł sposób na błyskotliwe wykończenie "Białego Bawoła". Reprezentant Republiki Południowej Afryki od początku był pozbawiony szybkości, poruszał się po ringu ślamazarnie i jedyną niewiadomą był styl w jakim Wawrzyk odniesie kolejne zwycięstwo.
Zawodnik promowany przez Andrzeja Wasilewskiego rozpoczął spokojnie, sprawdzając dyspozycję Bothy. Lewy prosty Polaka stopował zapędy byłego rywala Lennoxa Lewisa, Mike'a Tysona i Władimira Kliczki.
Wyraźna różnica sportowych możliwości obu pięściarzy zaczęła zaznaczać się w trzeciej rundzie, oczywiście na korzyść Wawrzyka. Coraz to mocniejsze uderzenie zaczęły przedostawać się przez dziurawą obronę gościa z Afryki, a kulminacja nastąpiła w piątej odsłonie. Młodszy o blisko dwie dekady Andrzej umieścił sprytny krótki prawy na szczęce Bothy i był to początek końca doświadczonego obieżyświata, który został powalony na ring. Co prawda wstał, ale niesiony dopingiem kibiców Wawrzyk rozpoczął polowanie na "Bawoła". Egzekucję przerwał sędzia ringowy, a niemal w tym samym momencie z narożnika obijanego pięściarza poleciał ręcznik.
Po wczorajszej porażce Adamka strasznie mi przykro. Teraz to już naprawdę waga ciężka w polskim boksie jest niczym. Wawrzyk, Szpilka, Zimnoch - był Adamek, bo nie wierzę Czytaj całość